środa, 28 sierpnia 2013

" Miłosne rozterki" Epilog



 

Miesiąc później 
   
      Ferie się skończyły, a szkoła już kilka dni po przerwie dała uczniom nieźle popalić. Kiedy leżąc od godziny na łóżku i czytając podręcznik od historii, poczułam przyjemną, cytrusową woń perfum, uniosłam głowę i ze zdziwieniem spojrzałam na krzątającą się po moim pokoju Jessikę. 
- Czy to nie przypadkiem moje perfumy? - Zapytałam marszcząc brwi. - I moje kolczyki...i...
- Tak, to wszystko twoje! Mam nadzieję, że się nie gniewasz, ale zaraz wychodzę i muszę wyglądać zjawiskowo! - powiedziała podekscytowana. 
- A zdradzisz chociaż gdzie się wybierasz? - uśmiechnęłam się znacząco i z nieukrywaną ciekawością czekałam na odpowiedź. Ona jedynie spuściła wzrok a w drzwiach pojawiła się dawno niewidziana twarz. Gwałtownie wciągnęłam powietrze i uniosłam się nieznacznie na łóżku, omal nie zrzucając podręcznika.
- Cześć...- przywitał się Tom.
Jego obecność sprawiła mi ogromną przyjemność, Nie pojawił się w tym domu od czasu nieprzyjemnej rozmowy i zaczynało mi go brakować. 
- Cieszę się, że cię widzę. - starałam się ukryć skrępowanie. 
Patrzył na mnie przenikająco a ja zastanawiałam się o czym myśli. Po chwili zobaczyłam jak zręcznym ruchem przyciąga Jessikę do siebie i daje tym samym do zrozumienia, że zmienił obiekt zainteresowania. W mojej głowie pulsowały pamiętne słowa: " Zaczekam na ciebie, zaczekam". Nerwowo odchrząknęłam i powiedziałam:
- Rozumiem, że gdzieś razem wychodzicie. Bawcie się dobrze. - zmusiłam się do uśmiechu.
Kiedy opuszczali pomieszczenie, siostra odwróciła się do mnie i bezgłośnie powiedziała: "Trzymaj kciuki". Ja tylko kiwnęłam głową i powróciłam do lektury. Na schodach rozległ się dźwięk energicznych kroków. Tym razem we framudze drzwi pojawił się Alex. Stał z otwartą buzią aż w końcu zdołał wydusić:
- Czy ja dobrze widziałem?!
- To zdecydowanie nie była fatamorgana... - odpowiedziałam i odwróciłam wzrok. Chwilę potem znalazł się na łóżku i położył głowę na moich plecach.
- Uczę się... - zwróciłam mu uwagę. On tymczasem zrozumiał to opacznie i skierował mnie w swoją stronę bym na niego spojrzała. Zdjął gumkę spinającą moje włosy i popchnął lekko bym się położyła. Teraz znalazł się nade mną, opierając się umięśnionymi rękoma. 
- Daj spokój Al...- nie zdążyłam dokończyć zdania bo uciszył mnie jednym czułym pocałunkiem. Położył się na mnie całym ciężarem i nie miałam już innego wyjścia; nauka musiała poczekać. Dłonią masowałam jego skronie pokryte zarostem a on rozpinał kolejno guziki mojej bluzki...


KONIEC 



Ps. Drugie opowiadanie na tym blogu dobiegło końca. Mam zadzieję, że zakończeniem was nie zawiodłam i będziecie dalej śledzić nowe opowieści. :)

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

"Miłosne rozterki" Rozdział 11.



 


          - Wiedź, że będę na ciebie czekał. - wyszeptał patrząc prosto w moje oczy. Na jego twarzy malował się ból i rozczarowanie. Ostatnią rzeczą jakiej pragnęłam to go zranić, a właśnie to zrobiłam. Dotknęłam dłonią jego ramienia i powiedziałam:
- Naprawdę Cię kocham, ale jest to miłość wyłącznie przyjacielska. Przepraszam, że dałam ci jakąkolwiek nadzieję... Zasługujesz na kogoś lepszego niż ja i wierzę, że już wkrótce odnajdziesz swoje szczęście beze mnie. 
Po chwili ciszy odwrócił się na pięcie i rzucił  niechętnie: "Zaczekam". Z odrętwienia wybił mnie dźwięk trzaskających drzwi. Łzy napłynęły mi do oczu, ale zaraz przypomniałam sobie czego tak naprawdę chcę. Wchodząc po schodach minęłam mamę pokazując ręką sygnał by nie wtrącała się w nieswoje sprawy. Miałam to szczęście, że moja rodzinka zawsze rozumiała trudy okres dojrzewania. Szczególnie po śmierci taty, John i mama dawali mi mnóstwo swobody, ale jednocześnie mieli na mnie oko. Ja rzadko się buntowałam dlatego tworzyliśmy zgrany "kwartet". Zanim ruszyłam do tego, któremu byłam w stanie oddać swoje niedoświadczone serce, zamknęłam się w pokoju i rozpakowałam walizkę, która przypominała mi o feriach u ciotki. Wyciągając poszczególne rzeczy, zauważyłam drżenie moich rąk. Stres brał górę i nawet teraz nie potrafiłam nad nim zapanować.
- Wszystko w porządku? - Zza drzwi wyłoniła się promienna twarz. 
- Tak, wejdź. - Uśmiechnęłam się do Jessiki, która chwilę potem usiadła na moim łóżku i machała nerwowo nogami. 
- Przepraszam za wszystko...- powiedziała, a ja spojrzałam na nią zszokowana. - Między nami nie układało się ostatnio najlepiej. Wiem, że przeżywałaś trudny okres, a ja byłam wścibska... 
W tym momencie poczułam się fatalnie. Moja młodsza o rok siostra wydawała się dojrzalsza ode mnie. Wstałam i przytuliłam ją po czym z trudem przyznałam się do błędu: 
- To nie twoja wina. To ja nie potrafiłam zapanować nad emocjami.- Jej usta wykrzywiły się w radosnym grymasie. Poklepała mnie po plecach i wychodząc z pokoju dodała mi otuchy:
- Nic się nie bój! Szykuj się i pędź do niego. 
Po tych słowach chwyciłam kosmetyczkę i zrobiłam się na bóstwo. Patrząc w lustro nie wierzyłam własnym oczom; dawno nie wyglądałam tak dobrze. Stojąc przed szafą pełną ubrań, zdecydowałam się na zwykłe rurki i obcisły top. Nie chciałam wyglądać wulgarnie, ale zwykły dres też odpadał. Westchnęłam ciężko i powiedziałam do siebie: " Teraz albo nigdy". 

      Czekając pod drzwiami po naciśnięciu dzwonka, ściskałam nerwowo palce i gryzłam wargi umalowane różową szminką. Kiedy w końcu pani Morgan wpuściła mnie do środka byłam na granicy omdlenia. Kierując się w stronę męskiego pokoju, powtarzałam w myślach przebieg mojej przemowy. Nie zdążyłam zapukać a blond czupryna pojawiła się witając mnie radośnie. 
- Emily? Nie mówiłaś, że przyjdziesz...Wchodź! 
Rozejrzałam się po pokoju wypatrując jakiejś zmiany, ale dostrzegłam jedynie brak plakatu Bastille na drzwiach. Postanowiłam tak zacząć rozmowę.
- Przestałeś ich słuchać? - Skierowałam palec w miejsce nieobecnego już plakatu. 
- Zamówiłem nowy, większy. - odpowiedział. - A co cię tu sprowadza? 
Wzięłam głęboki wdech i zebrałam się w sobie.
- Muszę ci coś wyjaśnić...- Alex pokiwał znacząco głową bym zaczęła. - Wspólne ferie uświadomiły mi pewną rzecz... Tyle lat się znamy, zawsze byliśmy najlepszymi kumplami dlatego zarówno twoje uczucie, jak i Toma zaskoczyło mnie. Początkowo myślałam, że miłość to jedynie fajnie spędzony wspólnie czas i dobra komunikacja, dlatego chciałam spróbować z Tomem. Jednak później uświadomiłam sobie, że to właśnie do ciebie mnie ciągnie. Gdy tylko się pojawiałeś czułam coś więcej niż przyjacielską więź... Czułam podniecenie i chęć bliskości. To jest to co was różni. 
Zbliżyłam się do Alexa i pogładziłam jego policzek.
- Kocham Cię... Tego nigdy nie byłam w stanie powiedzieć Tomowi. 
Jego oczy nie wyrażały żadnych emocji. Stał i słuchał w skupieniu myśląc zapewne nad odpowiedzią. 
Przysunęłam się bliżej niego, ale on ani drgnął jak miał to w zwyczaju. 
- Skąd mam mieć pewność, że nie odejdziesz tak jak od Toma? 
- Nawet będąc z nim, myślałam o tobie, choć za każdym razem się za to karciłam. On jest taki wrażliwy... delikatny. Nie chciałam go zranić, wolałam spróbować i dać mu chociaż odrobinę radości... Jednak on nie był tym na kogo czekałam. Kocham Cię! - objęłam jego twarz dłońmi i czekałam aż on powie to samo, ale on jedynie na mnie patrzył zastanawiając się czy mi zaufać. W końcu dotarło do mnie, że mnie nie chce, że daje mi po prostu nauczkę." Nie chciałaś mnie wtedy, nie będziesz mieć mnie teraz". Oczy zaszkliły się łzami, opuściłam ręce i powoli wycofywałam się. Odwróciłam się i podążałam w stronę drzwi. Nacisnęłam klamkę, a on zapytał:
- Dokąd idziesz? 
- Zrozumiałam aluzję... 
- Przecież nic nie powiedziałem! 
- No właśnie! 
W kilku krokach był już przy mnie. Poczułam zapach jego perfum i odpłynęłam. Oparł się ręką o drzwi tworząc między nami niewielką przestrzeń.
- Ty kazałaś tyle na siebie czekać a mi nie dajesz chwili zastanowienia? - Jego usta były tak blisko, że z trudem powstrzymywałam się od nagłego pocałunku. On się ze mną droczył. Sprawiało mu to przyjemność... W końcu i on nie wytrzymał napięcia między nami. Zdjął maskę aroganta i przycisnął swoje usta do moich. Miałam wrażenie jakby właśnie teraz rozładowywał całe swoje pożądanie, które tłumił w sobie do tej pory. Przycisnął mnie mocniej do drewnianych drzwi i całował kolejno usta, policzki, szyję... Jednocześnie jego ręka błądziła po mojej talii, a ja wolałam nie posuwać się dalej jak targanie jego włosów. Kiedy poczułam jego gorącą dłoń na nagich plecach, gwałtownie się wzdrygnęłam, a on niewątpliwie to zauważył.
- Spokojnie...- powiedział łapiąc oddech.- To nie czas i miejsce na to. Chciałbym żeby wszystko było idealnie. 
Odwzajemniłam jego uśmiech i pociągnęłam go za kołnierz niebieskiej koszuli. 
- Skoro to nie czas i miejsce to mnie nie kuś. - powiedziałam tuż przy jego uchu. Po chwili usłyszeliśmy niepewne pukanie. i odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. 
- Nie chcę przeszkadzać... - zaczęła nieśmiało mama Alexa.
- Już to zrobiłaś. - wtrącił i spojrzał na nią spod długich rzęs. 
- Czy zostaniesz u nas na kolacji Emily? 
- Jasne. - złapałam chłopaka za rękę i uśmiechnęłam się do pani Morgan.
- Emily będzie naszym jeszcze częstszym gościem niż do tej pory, mamo. 
Pani Morgan spojrzała na nasze splecione dłonie i uniosła znacząco brwi. Burknęła "rozumiem" i zostawiła nas samych. Alex przytulił mnie i szepnął w moje włosy:
- Nareszcie jesteś moja. Lepiej późno niż wcale... Kocham Cię! 
Po tych słowach poczułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Byłam pewna, że dokonałam trafnego wyboru.


* * *

        Prawdziwa miłość często jest tuż pod naszym nosem, ale trudno nam ją dostrzec. Czasem znajdujemy ją w kimś kto do tej pory pełnił zupełnie inną rolę w naszym życiu. Uczucia są pełne tajemnic, rzadko kiedy jesteśmy w stu procentach pewni czy to jest "to", ale musimy się otworzyć i spróbować bo nieoczekiwanie możemy przegapić wielką okazję. Nie bójmy się zaryzykować! Nie wróżmy co będzie dalej! Po prostu kochajmy i czekajmy na to co przyniesie los. I pamiętajmy, że w życiu liczy się tylko MIŁOŚĆ.






Ps. I tak zbliżyliśmy się do końca opowiadania. W tym tygodniu przewiduję dodanie epilogu i to by było na tyle. Mam nadzieję, że rozdział się podobał i pozostawicie po sobie opinię! 


Dedykacja dla Adama, który będzie niezadowolony z obrotu sytuacji. Sorry :*

sobota, 17 sierpnia 2013

"Miłosne rozterki" Rozdział 10.



 


      Siadając zaspana  następnego dnia na tapczanie koło godziny 10:00, czułam w całym ciele skutki nieprzespanej nocy. Była naznaczona łzami i niekończącymi się przemyśleniami. Kiedy nieco się ożywiłam, nie zważając na opuchnięte oczy i potargane włosy, zarzuciłam na siebie gruby szlafrok i zeszłam na dół. Kuchnia była pusta, a na stole powitał mnie jedynie talerz zimnej jajecznicy. Pozostali domownicy uznali zapewne, że nie warto marnować przedpołudnia i zamiast spać znaleźli sobie pożyteczne zajęcie. Pogrążona w czytaniu gazety i opróżnianiu talerza, nie zauważyłam kiedy do pomieszczenia wszedł Alex i oparł się o kuchenny blat. 
- Ładnie wyglądasz. - rzucił szyderczo i posłał mi szeroki uśmiech.
- Daruj sobie! - Dobrze wiedziałam jak wyglądam, więc ukryłam twarz w dłoniach. 
- Twój wujek zabiera nas dzisiaj na kulig... Jest tym faktem tak podekscytowany, że nie potrafiłem odmówić.- Podszedł do stolika i upił łyk mojej herbaty. 
- Dobrze zrobiłeś. A swoją drogą, nie możesz zaparzyć sobie swojej!? - wskazałam palcem na kubek z napojem. Alex usiadł naprzeciwko mnie i położył nogi na sąsiednim krześle.
- A może ty byś mnie wyręczyła? Robiona przez kogoś, smakuje lepiej. -  patrzył na mnie z trudem powstrzymując śmiech, a ja w tym czasie penetrowałam go wzrokiem. Tego dnia wyglądał niezwykle przystojnie. Kilkudniowy zarost dodał mu powagi a modne ubrania uwydatniały dobrze zbudowaną sylwetkę. 
- Chyba kpisz! -  odpowiedziałam po czym sięgnęłam po gazetę i powróciłam do lektury. Tym razem jednak nie mogłam się skupić i w kółko czytałam to samo zdanie. 
- Gdybyś ruszyła dupsko może zdążylibyśmy wyskoczyć na narty jeszcze przed południem. - Poklepał mnie po ramieniu i wyszedł cicho gwiżdżąc. Ja oparłam łokcie o stół i pocierając zmęczone oczy szepnęłam pod nosem: 
- Co ja w nim widzę? 
                 
     * * *

      Po kilku godzinach szaleństw na stoku, zbliżała się pora naszego kuligu. Sanie zaprzężone do dwóch postawnych koni czekały już tylko na mnie. Tymczasem ja, ogromną ilość czasu spędziłam na starannym okryciu każdej części mojego ciała i to kilkoma warstwami. W efekcie miałam problemy z poruszaniem, nie mówiąc już o kręceniu głową, ale chociaż miałam pewność, że nie zmarznę. Kiedy nieudolnie wsiadałam na sanie, Alex zwijał się ze śmiechu i ciągle powtarzał: 
 - Może chcesz jeszcze moją kurtkę? 
- Bardzo śmieszne! - Powiedziałam z przekąsem.- Zobaczymy co zrobisz kiedy odmrożą Ci się te wypielęgnowane paluszki!
Przejażdżkę śmiało zaliczyłam do udanych i zapomniałam o wydarzeniach z  wczorajszego wieczoru. Kiedy zaprzęg zajechał już na powrotną drużkę, puściłam poręcz i chwyciłam skostniałe, gołe dłonie Alexa. Nie mogłam już dłużej patrzeć jak ściska je i pociera by je ogrzać. Kiedy go dotknęłam po moim ciele przebiegł przyjemny dreszcz ekscytacji.
- Znaj moje dobre serce.- powiedziałam i zaszczyciłam go uśmiechem triumfu. Tymczasem on wyczekał odpowiedni moment i zakrył moją całą twarz lodowatymi rękami a ja poczułam,  mroźne ukłucia. W końcu wyswobodziłam się od jego skostniałych dłoni i krzyknęłam:
- Zachowujesz się jak małe dziecko!
      
      Znajdując się już w domku, marzyliśmy jedynie o gorącej kąpieli pełnej pary. Alex "dżentelmeńsko" wepchnął się do łazienki przede mną, więc dobre 15 minut zgrzytałam zębami na salonowej sofie, okryta po uszy dwoma cienkimi kocami. W końcu wyłonił się z zaparowanego pomieszczenia i stanął przede mną opasany jedynie ręcznikiem wokół bioder. Patrzyłam na niego zszokowana i podekscytowana, a po dłuższej chwili powiedziałam:
- Przeziębisz się... - odchrząknęłam, a po chwili zapytałam -  Czy mogę już....czy już wolne? 
On popatrzył na mnie przenikliwym wzrokiem i odpowiedział:
- Jasne. - Teraz zaczął się uśmiechać - Nie chciałem Cię onieśmielić Emily.
- Mnie? Daj spokój! - Podniosłam się z kanapy, ale gdy kierowałam się ku łazience, przyjaciel zastąpił mi drogę półnagim ciałem. 
- Jeszcze raz przepraszam za wczoraj. Ten wybuch był zupełnie niepotrzebny... - widziałam, że czuje się nieswojo, więc cofnęłam się o krok. 
-Nie ma sprawy... Powiedziałeś prawdę i uświadomiłeś mi, że muszę zastanowić się nad swoimi uczuciami.- powiedziałam spuszczając wzrok.
- I co podpowiada Ci serce? - pogładził delikatnie mój policzek a całe moje ciało w jednym momencie się napięło.
- Między moimi uczuciami do ciebie i Toma jest tylko jedna różnica. Właśnie sobie to uświadomiłam.
- Jaka? - przechylił głowę oczekując odpowiedzi. 
- Niedługo się dowiesz... Obiecuję. - Ominęłam go i pozostawiłam w pustym, przytulnym salonie.




Ps: Od razu zapraszam do komentowania! Komentarz = uśmiech na mojej twarzy i motywacja do dalszego pisania! 

Mam nadzieję, że  rozdział się spodobał i godnie przywitałam Was po wakacyjnej przerwie :)