poniedziałek, 29 lipca 2013

"Miłosne rozterki" Rozdział 9.


  

          Następnego dnia rano obudził mnie zimny podmuch lutowego wiatru, przedostający się do pokoju przez uchylone okno, powodując na mojej skórze gęsią skórkę. Usiadłam wciąż zaspana na łóżku i przypomniałam sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru. Widok pijanych, nachalnych chłopaków wciąż stawał mi przed oczami, lecz zaraz przypominałam sobie o moim przyjacielu, który mnie obronił. Nie powiedziałam mamie o tym incydencie ponieważ obawiałam się jej reakcji i zakazu opuszczania domu o zmierzchu. Aby nie wzbudzać jej podejrzeń, razem z Alexem wstąpiliśmy do innego sklepu po parę przekąsek, o które prosiła. Kiedy żegnałam się z przyjacielem, rzucił tylko obojętne: "uważaj na siebie" i odszedł jak gdyby nigdy nic. W pewnym momencie odgoniłam od siebie wspomnienia i zaczęłam ścielić rozgrzebane łózko, kiedy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Nie śpisz już kochanie?- Zapytała czułym głosem mama, uchylając drzwi. 
- Właśnie wstałam. A coś się stało? - wyprostowałam się i spojrzałam na nią. Wyraz jej twarzy skrywał pewną tajemnicę.
- Mam dla ciebie małą niespodziankę! - powiedziała z entuzjazmem. - Kiedy dowiedziałam się o twoim nowym związku to od razu zadzwoniłam do ciotki Helen, a ona zaprosiła was oboje do siebie na kilka dni. Nie bój się! Nie będzie wam przeszkadzać i udostępni wam całe poddasze. Uznałam, że to świetny pomysł, macie ferie, jesteście odpowiedzialni... Możecie wyjechać choćby dzisiaj! 
Wizja spędzenia paru dni w uroczej scenerii oddalonego od zgiełku miasta drewnianego domku sprawiła, że mimowolnie się uśmiechnęłam. Lubiłam ciotkę Helen za jej optymizm i za to, że zawsze kiedy się u niej pojawiałam, dawała mi pełną swobodę. Niestety nie ma tam zbyt wielu rozrywek oprócz kuligu organizowanego przez wujka, ale zawsze to jakieś urozmaicenie. 
- Zaraz... - zamyśliłam się. - Myślę, że Tom nie będzie mógł ze mną pojechać. Jego matka została wypisana ze szpitala, ale nadal potrzebuje opieki. 
- Jaka szkoda! - opuściła bezwładnie ręce po czym dodała - Skoro tak, to może zaprosisz kogoś innego? Może Alexa?
Pomyślałam, ze to rzeczywiście dobry pomysł, więc od razu zadzwoniłam do Toma z zapytaniem czy nie będzie miał nic przeciwko. On oczywiście nie dał po sobie poznać zazdrości i zaufał mi i kumplowi.  


         Emily! Obudź się! Już jesteśmy na miejscu!- usłyszałam donośny głos Alexa i poczułam delikatne szarpnięcie. Przez szybę busa, ujrzałam stojącą na ganku ciotkę Helen z szerokim, szczerym uśmiechem.
Kiedy opuściłam pojazd zatraciłam się w widoku pagórków pokrytych grubą powłoką śniegu. Na domku wisiały wciąż świąteczne lampki nadające nieprawdopodobny nastrój. 
- Jak się cieszę, że was widzę młodzieży! - jej ręce rozpostarły się chcąc objąć nas oboje jednocześnie. - Chodźcie za mną, pokaże wam wasze pokoje a wy w tym czasie poopowiadacie mi co u was słychać! 
Posłusznie ruszyliśmy za nią, jednakże wlekąc się z powodu zmęczenia. Dochodziła godzina 21:00 a my ledwo trzymaliśmy się na nogach po pięciogodzinnej podróży. Kiedy ciotka odświeżyła nam pamięć, pokazując każdy zakamarek domu, w końcu zniknęła życząc nam miłego pobytu.
- Jakie plany na wieczór? - zapytał ochoczo Alex.
- Może teraz się rozpakujemy, weźmiemy prysznic a potem obejrzymy jakiś horror? Co ty na to?- zaproponowałam otwierając drzwi do mojej sypialni. Przyjaciel wyszczerzył zęby w uśmiechu i rzucił znikając w pokoju obok:
- Jeśli się nie boisz! 

       Godzinę później zeszłam do salonu, gdzie czekał już na mnie Alex. Poprawiłam swoją piżamę i weszłam do pomieszczenia żwawym krokiem trzymając kasetę z filmem. Kiedy męczyłam się z odtworzeniem płyty, czułam na sobie jego przenikający wzrok. Kiedy w końcu się udało, wskoczyłam na starą sofę i okryłam się szczelnie kocem. Alex tymczasem naprężył umięśnione ręce i położył je na oparciu kanapy. Był wyluzowany w przeciwieństwie do mnie. Filmy grozy zawsze spełniały swoją rolę gdy je oglądałam i dawały mi nieźle popalić w nocy, gdy moja fantazja działała najsilniej. Po dość znośnym początku filmu, akcja rozbudowała się a ja nie mogąc opanować emocji, przytknęłam całym ciałem do przyjaciela i zaciskałam z każdą chwilą coraz mocniej jego ramię.
- To chyba nie jest odpowiedni repertuar dla ciebie. - powiedział w końcu z szyderczym uśmieszkiem.
- A co? Przeszkadza ci mój dotyk? - odpowiedziałam śmiało i uniosłam twarz tak, że nasze nosy dzieliły zaledwie milimetry. Niespodziewanie Alex śmiałym ruchem odepchnął mnie od siebie i spojrzał z wyrzutem.
- Nie mogę Cię rozgryść Emily. Najpierw całujesz się z Tomem chociaż zaprzeczasz, że coś was łączy. Potem wściekasz się na mnie, że zrobiłem to samo. Następnie dowiaduję się o twoim związku a teraz ze mną flirtujesz?! Znam Toma od wielu lat i nie zrobię mu żadnego świństwa! 
Jego nagły wybuch zaskoczył mnie, ale wiedziałam, że ma rację. Musiałam się jednak bronić.
- Powiedź, dlaczego mnie wtedy pocałowałeś?! Nie wierzę, że zrobiłeś to wyłącznie dla zgrywy!- uniosłam się i krzyknęłam. Przyjaciel westchnął ciężko i można było dostrzec, że zastanawia się czy wyznać mi prawdę.
- Kojarzysz tę walentynkę z podpisem "twój rycerz"? - zapytał tym razem o wiele spokojniej. - Była ode mnie. 
Wytrzeszczyłam ze zdziwienia oczy i zaniemówiłam. On kontynuował:
- Poczułem coś do ciebie, ale kiedy chciałem ci o tym powiedzieć to się okazało, że Tom mnie wyprzedził.
Cała zaczęłam drżeć a na moim policzku pojawiła się kropla słonej łzy. Ukryłam twarz w dłoniach i poczułam ukłucie wyrzutów sumienia. 
- Uświadomiłeś mi jaka jestem beznadziejna.- rzuciłam nadal nie mogąc się uspokoić i wybiegłam z salonu.
Zarzuciłam na siebie kożuch i wyszłam na drewniany taras. W tej chwili się nienawidziłam. Nienawidziłam się za to, że byłam o krok od skrzywdzenia tak bliskiej mi osoby. I choć nabierałam coraz więcej wątpliwości co do moich uczuć, to nic nie tłumaczy mojego zachowania. Zdałam sobie sprawę, że muszę zajrzeć w głąb mojego serca i odnaleźć odpowiedź kto jest dla mnie najważniejszy. A póki co, muszę trzymać się z dala od romantycznych porywów.
- Przepraszam.- usłyszałam głos za moimi plecami.
- Masz prawo mnie nie rozumieć. Ja sama siebie nie rozumiem.




Ps. No! Mamy już 9 rozdział! Jaka jestem dumna, że grono czytelniczek się powiększa! Dziękuję wam! 
Mam jedno ogłoszenie: Otóż wyjeżdżam wkrótce na kolonie i nie będę miała przy sobie komputera, więc muszę ogłosić przerwę w pisaniu. Jest to jednak pozytyw dla tych, którzy są w tyle z rozdziałami. Teraz możecie nadrobić zaległości. 

Wypoczęta i pełna weny powrócę już 16 sierpnia. Mam nadzieję, że zatęsknicie za mną :*
Oto ostatni przed przerwą rozdział. Mam nadzieję, że godnie was pożegnam. Pa :)

środa, 24 lipca 2013

"Miłosne rozterki" Rozdział 8.


 


           Kierując się w stronę kuchni i wykręcając numer do przyjaciela, biłam się z myślami. Z jednej strony karciłam się za to, że w trakcie romantycznego wieczoru spędzonego w objęciach świeżutkiego chłopaka, uciekam by porozmawiać z kimś, kto zachował się w stosunku do mnie arogancko i nieprzyjemnie. Mało tego! Od pewnego czasu nie raczył nawet zapytać jak się trzymam, czy chociażby wysłać krótkiego sms-a. Z drugiej, jednak czułam wzmagającą się we mnie potrzebę usłyszenia głosu Alexa. Pragnęłam dowiedzieć się czy nadal jest nadąsany, choć w głębi duszy błagałam by przyjął moje zainteresowanie z radością. Bezszelestnie usiadłam na kuchennym blacie i przeklęłam dzień, w którym rodzice postanowili nie zakładać drzwi do tego pomieszczenia. Wciąż słysząc w słuchawce sygnał połączenia, przytknęłam dłoń do ust przygotowując się do możliwie najcichszej rozmowy  z kumplem. Nie wiedzieć czemu, nie chciałam by Tom dowiedział się o tej rozmowie. Mógłby niepotrzebnie się zirytować i okazać swoją zazdrość, chociaż z natury był opanowany. Po długim oczekiwaniu, wreszcie usłyszałam upragniony głos, lecz smutny i znudzony:
- Halo?
- No cześć Alex! - Próbowałam brzmieć lekko, ale czułam, że mój głos się załamuje. - Długo się nie odzywałeś... Chciałam zapytać jak spędzasz ferie?
- Normalnie. Książki, telewizja, komputer. Nic nowego, a ty?- zapytał, ale odniosłam wrażenie, że nie ma ochoty ze mną rozmawiać.
- U mnie to samo. - skłamałam, ale nie byłam w stanie powiedzieć mu, że leżę w czułym uścisku z jego najlepszym kolegą. No przynajmniej do niedawna. 
- Naprawdę dziwisz się Emily, że do ciebie nie dzwoniłem? Pragnę ci przypomnieć, ze to ty wyrzuciłaś mnie tamtego popołudnia  z pokoju wściekła jak osa. Uznałem, że dam ci czas abyś ochłonęła.- Jego głos przybrał arogancki i pewny siebie ton. Wiedziałam, że podpuszcza mnie do kłótni, ale obiecałam sobie, że do tego nie dopuszczę. Zadzwoniłam do niego by się pogodzić, więc nie wypomnę mu tamtego incydentu w moim domu, gdy pocałował mnie w agresywny sposób. 
- No tak... Może miałbyś ochotę się spotkać któregoś dnia? Szczerze mówiąc to tęsknię za tobą.- mój głos brzmiał delikatnie i przyjaźnie. Po drugiej stronie zapadła cisza, a wtedy do kuchni wszedł zaspany Tom, mówiąc o wiele za głośno:
- Coś się stało? Z kim rozmawiasz? 
W słuchawce usłyszałam sapnięcie a w końcu wzburzony głos:
- Książki, telewizja, komputer powiadasz? Miło mi słyszeć, że spotykacie się z Tomem beze mnie. Pa!
I to by było na tyle jeżeli chodzi o rozmowę z Alexem. Rozłączył się. On zawsze był zbyt wybuchowy. Zanim pomyślał to zrobił. Popatrzyłam na Toma z lekkim uśmiechem ponieważ jego włosy sterczały w zabawny sposób. Podeszłam do niego i przygładziłam je palcami, a on objął mnie w tali i przyciągnął do siebie.
- To była Emma. Podobno zostawiłam u niej bransoletkę podczas imprezy. - kłamałam jak z nut, a on pocałował mnie tak czule, że ugięły się pode mną kolana.
- Szkoda, że muszę już iść... Szkoda, że nie mogę zostać tu z tobą.- szepnął mi do ucha.
- No niestety nie możesz. Rodzice zaraz wrócą z kina. - odpowiedziałam i łapiąc go za rękę odprowadziłam do wyjścia. 


        Następny dzień spędziłam na porządkach domowych, dostając co godzina miłosnego sms- a od Toma. Cieszyłam się, że mam obok siebie kogoś, komu na mnie zależy, jednak moje myśli co jakiś czas biegły w inną stronę. W stronę zwichrzonych blond włosów i lagunowych  oczu. Około godziny 20:00 zjawili się niespodziewanie w naszym domu przyjaciele moich rodziców. 
- Słuchaj Emily! - powiedziała w panice mama.- Nie chce ich źle ugościć, nie chcę, żeby obgadali mnie na pół miasta! Proszę idź do sklepu i kup parę przekąsek na stół.
- Nie ma nic? - zapytałam wściekła, ponieważ moim ostatnim marzeniem była podróż na pieszo przez śnieżne zaspy do sklepu oddalonego o jakieś 15 minut. 
- Nie prosiłabym cię gdyby coś było prawda!? - Czułam, że dla mamy są to bardzo ważni i wpływowi goście, więc dłużej nie protestowałam i ubrałam się w grubą kurtkę. Chłód wciąż zimowego powietrza wdarł mi się do płuc, więc zakryłam usta szalikiem. Ciemność w nieprzyjemnych rejonach miasta, przez które musiałam przejść aby dotrzeć do sklepu budziła we mnie lęk. Szłam możliwie szybko, ale nogi co rusz grzęzły mi w śniegu. Gdy podchodziłam do spożywczego od strony zaplecza, ujrzałam stojącą na schodkach grupę trzech pijanych chłopaków. Gdy tylko jeden z nich mnie zobaczył, dwie pozostałe pary oczu powędrowały w moim kierunku. Mój oddech stał się ciężki i głośny, a w głowie słyszałam jedynie słowa: " Tylko na nich nie patrz". W końcu jeden z nich ruszył szybkim krokiem w moją stronę i rzucił niewyraźnie:
- Kogo my tu mamy?! Co taka piękna dziewczynka robi sama w tych egipskich ciemnościach? - obszedł mnie z każdej strony a potem zagrodził mi drogę. Słyszałam tupot zbliżających się stóp pozostałych zboczeńców, kiedy ten dotykał pasm moich włosów. 
- Zostaw mnie!- krzyknęłam mając nadzieję, że posłucha, ale on przysunął się bliżej i pociągnął mnie za kurtkę. - Pomocy! - darłam się z całych sił. Oni popychali mnie rzucając niepochlebne hasła w moim kierunku.
Nagle usłyszałam zza ich pleców spokojny, ale stanowczy głos:
- Dobrze się bawicie chłopcy? Niestety zepsuję wam tę zabawę!
Postać rzuciła się na moich oprawców i zadała pierwszemu mocny cios w twarz. Kiedy jeden z nich leżał na asfalcie wyjąc z bólu, inny skoczył na niego i zaczął dusić, ale postawny mężczyzna łatwo uporał się z pijanym łobuzem. Po kilku minutach wymiany ciosów, cała trójka zmyła się za szeregiem sklepów. Mój wybawca podszedł bliżej i zapytał ciepłym głosem:
- Nic ci nie jest? 
Ten głos był tak znajomy, że poznałabym go nawet za milion lat. Przesunęłam się w prawą stronę i ujrzałam zatroskaną twarz w świetle latarni. 
- Ze mną wszystko w porządku, ale ty krwawisz! - Dotknęłam palcem zakrwawionych warg chłopaka, po czym on syknął cicho z bólu.
- Alex.. Dziękuję...- Tak trudno było mi cokolwiek powiedzieć. - Skąd się tu wziąłeś?
- Wyszedłem na spacer przemyśleć kilka rzeczy... na szczęście. Gdyby mnie tu nie było to... Wolę o tym nie myśleć. - Alex położył dłoń na włosach i przyciągnął moją głowę do swojej klatki piersiowej. W tej chwili nie było pewnego siebie, niezniszczalnego kumpla, lecz wrażliwy i przestraszony licealista drżący o życie i zdrowie przyjaciółki. W końcu podniosłam oczy i spojrzałam na niego. Blask latarni odbijał się w jego jasnych oczach a ja w tej samej chwili utonęłam w jego spojrzeniu. Byłam mu tak strasznie wdzięczna, pragnęłam nie wypuszczać go z uścisku. Moje usta znalazły się centymetr od jego ust. Kiedy prawie dałam się ponieść chwili, Alex zapytał:
- Jesteś z Tomem? 
- Tak. - odpowiedziałam po dłuższej chwili a on pokręcił znacząco głową. - A czy ty jesteś z Kelly?
Zmarszczył brwi i rzekł cicho patrząc prosto w moje oczy:
- Ona i tak zaraz wyjedzie. 
- Ale na razie jest twoja? - zabrzmiało to niczym wyrzut. 
- Mogłaby być, ale jej nie chcę. 
Wzięłam głęboki oddech i przysunęłam się wargami jeszcze bliżej Alexa. Głupio się do tego przyznać, ale miałam nadzieję, że mnie pocałuje. Jednak on nie ruszył się ani o milimetr. Stał zawzięcie jedynie na mnie patrząc. 
- Odprowadzę cię do domu. - Odsunął się ode mnie, a po chwili złapał za ramię i poprowadził przez zaspy. 
Szliśmy w ciszy a ja nagle przypomniałam sobie jego słowa : "Nie mam zamiaru już cię całować. No chyba, że poprosisz.... A wiem, że poprosisz."  W tym samym momencie spojrzałam na jego profil. Był taki zmartwiony i zimny. Nie odważyłam się już nic powiedzieć. Wiedziałam, że myślał o mnie i o Tomie.



Ps. Kto to przeczytał to szybciutko do komentowania! : p 
Dedykacja dla Kasiaczka, mojego pogromcy wakacyjnych nudów!

środa, 17 lipca 2013

"Miłosne rozterki" Rozdział 7.

  

       Wracając rano do domu z imprezy u Emmy, czułam narastające we mnie napięcie przed popołudniowym spotkaniem z Tomem. Drżącymi rękami wyjęłam z torby ostatniego papierosa i wpuściłam do płuc drażniący dym. Nieczęsto paliłam, ale zawsze miałam je przy sobie na wypadek nagłej stresującej sytuacji, a one potrafiły w szybki sposób mnie uspokoić. "Czy aby na pewno to właśnie miłość?" Zadałam sobie w myślach to pytanie, po czym dodałam sobie otuchy mówiąc szeptem: "Jeśli nie spróbujesz, to nigdy się nie dowiesz." Kiedy na horyzoncie ujrzałam mój dom, szybko ugasiłam papierosa i włożyłam do ust truskawkową gumę. Już od progu powitał mnie radosny głos mojej mamy:
- Cześć córeczko! Jak się bawiłaś?
- W porządku, przynajmniej nie muszę teraz wydawać kasy na kosmetyczkę bo Emma o wszystkim pomyślała i zakupiła produkty pielęgnacyjne. - odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
- Skoro dzisiejszym dniem rozpoczęłaś ferie, to może wybierzemy się wszyscy razem do kina? John wraca z pracy przed szesnastą.- powiedziała entuzjastycznie.
- Przykro mi, ale zaprosiłam do nas Toma. Nie mam nic przeciwko temu byście poszli sami. - rzekłam kierując się w stronę schodów. Kiedy znalazłam się w swoim pokoju, chwyciłam laptopa i położyłam się z nim wygodnie na łóżku. Od razu włączyłam facebooka i na głównej stronie ujrzałam dwa zdjęcia Alexa w objęciach Kelly, dziewczyny którą spotkałam niedawno w jego domu. Przyjechała z Włoch w odwiedziny i najwidoczniej nie śpieszy się jej z powrotem. Nie wiedzieć czemu, mój palec nie był w stanie kliknąć "lubię to!",a  zamiast tego szybko wylogował mnie i zamknął z trzaskiem klapę komputera. Po chwili namysłu i szukania sobie odpowiedniego zajęcia, zdecydowałam, że poukładam niedbale leżące na półkach książki i stare albumy ze zdjęciami. Biorąc w ręce książkę z baśniami, natknęłam się na zwinięty pomiędzy strony rulonik niewielkiej kartki. Rozwinęłam go ostrożnie, a kąciki ust uniosły się w szerokim uśmiechu.


Pszyżekamy, ze na zawsze pozostaniemy
pszyjaciułmi! 
Alex & Emily & Tom

    Przypomniałam sobie moment napisania tej "przysięgi". Miało to miejsce podczas naszych pierwszych wspólnych kolonii, kiedy mieliśmy nie więcej niż 10 lat. Widok kanciastych liter i błędów ortograficznych wywołał u mnie falę śmiechu i radości. Zaraz jednak powróciła myśl, że teraz wszystko się zmieni, ale czasem zmiany wychodzą ludziom na dobre. Po uporaniu się z książkowymi porządkami, dałam się ponieść zmęczeniu i zapadłam w godzinną drzemkę. Świadomość zbliżającego się spotkania kompletnie odebrała mi apetyt i podziękowałam za obiad. Parę minut przed szesnastą, rozpuściłam swoje długie włosy, umalowałam staranną, czarną kreskę na powiece i pogrubiłam rzęsy tuszem. Kiedy rodzina zbierała się do wyjścia do kina, usłyszałam z dołu znajomy, ciepły głos uprzejmie witający się z domownikami. Na sam jego dźwięk żołądek podskoczył mi do gardła, a ręce drżały niemiłosiernie. Niebawem delikatne pukanie w drzwi wyrwało mnie  z odrętwienia i nieznacznie się uspokoiłam.
- Mogę wejść?- czupryna czarnych włosów zajrzała niepewnie do pokoju.
- Jasne. Rozgość się.- w moim głosie można było wyczuć napięcie, którego nie doświadczałam nigdy wcześniej podczas rozmów z przyjacielem. Tom usiadł nieśmiało na biurowym krześle i spojrzał na mnie czekoladowymi oczami, przepełnionymi życzliwością. Tego dnia wyglądał tak przystojnie, że zabrakło mi słów i tylko gapiłam się na niego, penetrując każdą część jego ciała. Jego ciemne włosy zostały starannie ujarzmione żelem, kraciasta biało- czerwona koszula pasowała idealnie do ciemnych spodni i modnych mokasynów. Zdałam sobie sprawę, że spędził trochę czasu nad swoim wyglądem. Poczułam się wspaniale, że zrobił to dla mnie i tak usilnie stara mi się podobać.
- Chciałaś ze mną porozmawiać...- zaczął łamiącym się głosem. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że się ode mnie nie odwróciłaś... Zdaję sobie sprawę, że postawiłem Cię pod ścianą i ... i wiesz, że do niczego nie chcę Cię zmuszać....- ciągnął z widocznym zdenerwowaniem.
- Ciii - uciszyłam go - Pozwól Tomie, że wszystko Ci wyjaśnię...- Zrobiłam pauzę, aby wszystko jeszcze raz poukładać w głowie , a chwilę potem kontynuowałam - Kiedy powiedziałeś, że mnie kochasz, przestraszyłam się, ponieważ nigdy nie patrzyłam na Ciebie inaczej niż na najbliższego przyjaciela... Potrzebowałam czasu by uświadomić sobie, co to jest miłość... - Spojrzałam po raz kolejny w jego oczy i wszystkie wątpliwości zniknęły. - Teraz wiem, że chce spróbować przeżyć z tobą nową przygodę i choć obawiam się  rozstania, to i tak spróbuję! Wiesz, że jestem odważna...
Na twarzy Toma malował się szeroki, szczery uśmiech. Gdy skończyłam swoje wyznania, przyjaciel podniósł się z krzesła i podszedł blisko mnie tak, że czułam jego rytmiczny oddech. Objął mnie w tali i przyciągnął do siebie. 
- Tak strasznie się bałem, że mnie odtrącisz... - pogłaskał mnie po zarumienionym policzku. - Obiecuję, że nie będziesz żałować tej decyzji. Dam Ci wszystko co mam... a na pewno całe swoje serce. - powiedział tak czule, że nie mogłam już dłużej wytrzymać nasilającej się we mnie namiętności. Wspięłam się na palce i dotknęłam jego wilgotnych ust. On bez zastanowienia odpowiedział mi delikatnym pocałunkiem i przytrzymywał moją twarz dłońmi. 
- Kocham Cię. - szepnął mi do ucha.  Nie wiedzieć czemu nie byłam w stanie odpowiedzieć mu tym samym wyznaniem. Zamiast tego zarzuciłam mu ręce na ramiona i pocałowałam go łapczywie. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie łapiąc oddech i spojrzeliśmy po sobie nieśmiało. 
- No to co? Jesteśmy parą! - powiedziałam entuzjastycznie i złapałam go za rękę. - Może się przejdziemy?
- A nie wolisz poleżeć sobie w romantycznej scenerii żarzącego się kominka?- Zapytał spod uniesionych brwi.
- To całkiem kusząca propozycja... wezmę tylko koce! 
I po chwili leżeliśmy razem w czułym uścisku na wygodnej kanapie w salonie. W dłoniach trzymaliśmy kubek gorącego kakao i patrzyliśmy się w ogień kominka. Czerpaliśmy radość ze swojej obecności. Nie potrzebne były nam żadne rozrywki typu film czy gra planszowa. Tylko on i ja. My. 
     W końcu Tom zasnął, a ja wyswobodziłam się z jego uścisku i zmierzając w stronę kuchni, wykręciłam telefon do Alexa.



Ps:  Mam nadzieję, że rozdział się podobał i nadal będziecie śledzić losy Emily, ponieważ do końca pozostało jeszcze kilka części. Zachęcam do komentowania!

poniedziałek, 15 lipca 2013

Troche informacji

Ponieważ opowiadanie "Miłosne rozterki" małymi krokami zbliża się do końca, ( Ale spokojnie! Przewiduję jeszcze ok. 4 rozdziałów.) mam dla was kilka informacji!

a) Jeżeli chodzi o tematykę następnej opowieści to wezmę pod uwagę wasze oczekiwania. Zostawcie w komentarzu cyfrę tego, co chcielibyście poczytać.

 1. Paranormal romance. ( Miłość w cieniu tajemnicy,
 niezwykli bohaterowie obdarzeni nadludzkimi mocami)

2. Fantasy romance. ( Miłość w świecie wojen i 
odważnych rycerzy)

3. Teenage romance. ( Czasy współczesne, pierwsza miłość,
stylistyka poprzednich opowiadań) 


b) Będę bardzo szczęśliwa jeżeli zostawicie linki swoich blogów w zakładce SPAM.
Z pewnością odwiedzę i skomentuję!


c) Zachęcam wszystkich (bez wyjątków!) do komentowania moich opowiadań. Z tego co wiem niektórym wydaje się, że muszą mieć założone konto, ale to nieprawda! Zaznaczacie "anonimowy" i bez przeszkód ( weryfikacja obrazkowa usunięta!) zostawiacie po sobie jakże ważny dla mnie ślad w postaci komentarza.


d) Chciałabym również podziękować kilku osobom:

- Kindze, która podsunęła mi pomysł założenia bloga, która ujrzała we mnie ( rodzący się dopiero) talent. Dziękuję! <3

- Karolci (http://psychicaldirectioners.blogspot.com/), która wiernie wspierała mnie kiedy dopiero co zaczęłam swoją przygodę z blogiem. Dzięki, że brniesz przez wszystkie rozdziały zostawiając po sobie pełne emocji, długie opinie. 

- Dwóm Kaśkom! Kasi M. za to, że w niecierpliwości czeka na kolejne części i Kasiaczkowi, któremu trzeba przypominać po tysiąckroć o nowinkach na blogu, ale czyta! Czyta i dopinguje! <3 

- Autorce bloga: http://kiedymiloscstajesienienawiscia.blogspot.com/ za jej zawsze szczere komentarze. Dzięki, że nie mydlisz mi oczu i śmiało wytykasz błędy kiedy trzeba!  Ale pochwalić tez potrafisz! :) 



Zapraszam do obserwacji COŚ DLA ROMANTYCZEK!


The Versatile Blogger

Witajcie! Zostałam po raz pierwszy nominowana do THE VERSATILE BLOGGER i jestem bardzo podekscytowana ponieważ jestem dość świeżą internetową pisarką. :)
Chciałam bardzo podziękować Maarit (http://love-of-accident.blogspot.com/)  za to, że mnie doceniła! Wielkie dzięki! 

                                                                                                                                 
    Zgodnie z regulaminem wstawiam 7 faktów o sobie:

- Uwielbiam czytać książki, które przenoszą mnie w zupełnie inny świat.
- Obok pisania, inną wielką pasją dla mnie jest śpiewanie.
- Jestem wrażliwą, niesmialą, a zarazem lubiącą imprezy szesnastolatką. 
- Mam humanistyczny umysł, nie pochłaniający wiedzy matematycznej. :) 
- Pasjonuję się wyścigami Formły 1. 
- Nieustająco szukam swojej pierwszej prawdziwej miłości. 
- Kocham szpilki! 


Nominuje: (na razie tylko tyle)

 http://psychicaldirectioners.blogspot.com/
 http://kiedymiloscstajesienienawiscia.blogspot.com/ 
http://miloscjestczesciazycia.blogspot.com/ 
http://mycrazylittlelife.blog.pl/





Zasady:

- Podziękować osobie, która cię nominowała

- Pokazać na blogu nagrodę The Versatile Blogger

- Ujawnić 7 faktów o sobie

- Nominować 15 blogów, które według Ciebie na to zasługują

- Poinformować nominowanych


wtorek, 9 lipca 2013

"Miłosne rozterki" Rozdział 6.

      "Tak strasznie za wami tęsknię" - pomyślałam pakując swoje rzeczy na nockę u Emmy. Oczywiście chodzi mi o chłopaków, z którymi  ostatnio nie najlepiej mi się układa. Przypominam sobie wszystkie wspólnie spędzone wieczory i radosne popołudnia i nagle czuję strach, że to może już nigdy nie wrócić. Każdy dzień spędzony bez Toma i Alexa to dzień stracony, coraz częściej mam wrażenie, że jestem od nich uzależniona. W końcu odsuwam na bok wspomnienia ponieważ przypomina mi się wysłany przez Toma sms, na którego wciąż nie odpowiedziałam. Siadam na brzegu łóżka i chwytam telefon zmuszając się do napisania krótkiej wiadomości.

"Myślę, że musimy szczerze porozmawiać, 
ale jest jeszcze za wcześnie. 
Daj mi czas na przemyślenia."

     Kiedy do pokoju wchodzi Jenna, na wyświetlaczu mojej komórki pojawia się komunikat "wysłano". Mam tylko nadzieję, że mój przyjaciel nie będzie naciskał i cierpliwie zaczeka aż sama się do niego odezwę.
- Gotowa na "Emma's spa"? - zachichotała kuzynka i wykrzywiła usta w szerokim uśmiechu. - Wyjdziesz od niej kilka lat młodsza, kiedy nałoży ci na twarz śmierdzącą papkę. 
 - Może nie będzie tak źle, a lekka odnowa mi się przyda! - odpowiedziałam jej z rozbawieniem. 
Kilka minut później byłyśmy już w drodze do willi państwa Jonesów, która znajdowała się 10 minut drogi na pieszo od mojego skromnego piętrowego domu. Kiedy stanęłyśmy na kamiennym parkingu pomiędzy dwoma drogimi autami rodziców Emmy, Jenna  powiedziała cicho:
- Nadal nie wierzę, że nas do siebie zaprosiła. Przecież my to zupełnie inna liga!- jej oczy rozbłysły z rozmarzenia na widok idealnie wypielęgnowanego ogrodu. 
- Może nie każdy bogacz to snob. Może Emma się zmieniła i chce odbudować nasze relacje, które były raczej zerowe w ostatnim czasie albo.... albo czegoś od nas chce...- dodałam intensywnie się nad tym zastanawiając. 
- Dobra, chodźmy!- Jenna pociągnęła mnie za rękaw bluzki, po czym z beztroską rzuciła przez ramię: - Nie ważne dlaczego tutaj dziś jesteśmy! Chcę poczuć się choć raz jak elita!
Chwilę później znalazłyśmy się przed drzwiami wejściowymi i nieśmiało zapukałyśmy metalową rączką. Naszym oczom ukazała się dojrzała, ale piękna kobieta ubrana w biały, szykowny kostium. 
- Dzień dobry pani Jones. - powiedziałyśmy chórem. Oczy mojej kuzynki przybrały ze zdziwienia gigantycznych rozmiarów, więc pokusiłam się o delikatne szturchnięcie jej w plecy. 
- Dzień dobry dziewczyny. Ty to zapewne Emily, prawda?- kiedy usłyszałam moje imię od razu pokiwałam potwierdzająco głową. - A ty to....
- Jenna. Ma pani prawo mnie nie kojarzyć ponieważ chodzę z Emmą do jednej klasy niecały rok.- powiedziała śmiało moja kuzynka i uśmiechnęła się z życzliwością. 
- W takim razie bardzo mi miło cię poznać Jenno. A teraz chodźcie już na górę bo wszystkie wasze koleżanki już czekają. - Pani Jones zatrzasnęła za nami drzwi i zaprowadziła do pokoju swojej córki. 
- Bawcie się dobrze. - powiedziała, po czym zniknęła w jednym z licznych gabinetów. Koleżanki przywitały nas ciepło i od razu wręczyły nam wszystkie przybory potrzebne do naszego babskiego wieczoru. Ze zdziwieniem patrzyłam na nowiusieńki różowy szlafrok, saszetkę maseczki oczyszczającej, tubkę balsamu do ciała i żelowy okład na oczy. Dobrze wiedziałam, że Emma wydała sporo pieniędzy aby sprawić każdej z osobna swój własny zestaw piękności, więc postanowiłam świetnie się dziś bawić i okazać wdzięczność gospodyni. 
- No to co? Zaczynamy?- powiedziała Emma z uśmiechem.- Zapraszam was do łazienki! 
I po chwili cała nasza ósemka znajdowała się w ogromnym pokoju kąpielowym nakładając sobie na twarz upiększającą maskę i przebierając się w piżamę. 
- Ale odjazd!- szepnęła do mnie Jenna, jednocześnie robiąc nam zdjęcie. Gdy wszystkie skończyłyśmy swoje zabiegi pielęgnacyjne, Emma ponownie zaprowadziła nas do swojego pokoju gdzie były już porozkładane kolorowe śpiwory i niezdrowe przekąski.
- Film obejrzymy później, a teraz zagramy może w... szczerość! - rzekła z entuzjazmem organizatorka imprezy, otwierając białe wino. Wizja zwierzania się z sekretów osobom  wcale nie będącym moimi najlepszymi przyjaciółmi wzbudziła we mnie lęk. Nie chciałam być niemiła i sprzeciwić się dziewczynom, ale obawiałam się pytań , na które chcą znać odpowiedź.
- Zaczynam!- wyrwała się Lisa, na co dzień bardzo próżna i arogancka znajoma. - Pytanie do Meg... Zdradź imię chłopaka, przez którego nie możesz zmrużyć ostatnio oka! 
Odetchnęłam z ulgą, że ominęło mnie to pytanie. 
- Arthur. - powiedziała nieśmiało Meg, po czym schowała twarz w dłoniach. Wszystkie dziewczyny roześmiały się głośno i kręciły głowami z niedowierzaniem. 
- Arthur?! Ten piegowaty rudzielec? Hahah... - zaczęła Emma, ale rozbawienie nie dało jej dokończyć myśli. Poczułam niepokój gdy jej wzrok skierował się na mnie. 
- Sądzisz Emily, że można kochać dwie osoby na raz?- zapytała patrząc na mnie podejrzliwie, ale z nieznikającym uśmiechem. Nagle zrobiło mi się gorąco bo tak naprawdę nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Mimowolnie oczami wyobraźni zobaczyłam Toma i Alexa. 
- Nie wiem...- zaczęłam, i spojrzałam na Jennę, która wyraźnie oczekiwała mojej odpowiedzi. - Chyba wszystko jest możliwe... 
Emma pokiwała głową po czym zadała pytanie swojej przyjaciółce Alice. Nie ukrywałam, że odpowiedź bardzo mnie interesowała i słuchałam jej z wyraźnym zaciekawieniem. 
- Po czym rozpoznać, że się kogoś kocha? 
- Jeżeli każda chwila spędzona z tą osobą sprawia ci radość, jeżeli na jej widok czujesz motyle w brzuchu... jeśli tęsknisz gdy dłuższy czas jej nie widzisz.... to jest właśnie miłość. - powiedziała z pełną powagą Alice. 
Przez jakiś czas kalkulowałam w głowie jej słowa i zdałam sobie sprawę, że wszystko co powiedziała tyczyło się Toma. Nagle poczułam, że znalazłam odpowiedź, której szukałam i kamień spadł mi z serca. Z uśmiechem sięgnęłam po telefon i wystukałam wiadomość:

Do Toma:
Jutro, u mnie w domu godz. 16 00! 








Tradycyjnie zapraszam do komentowania! :)

 Ps. Dedykacja dla wiernej czytelniczki Kasi M.! :P

 

wtorek, 2 lipca 2013

"Miłosne rozterki" Rozdział 5.



Hej, zanim zaczniecie czytać, chciałabym zachęcić wszystkich do komentowania, chwalenia a nawet do wytykania mi błędów! Nawet jeżeli nie macie założonego konta, śmiało możecie wybrać opcje "anonimowy" i podzielić się waszą opinią. Weryfikacja obrazkowa usunięta, więc nie zajmie to wam za wiele czasu, a dla mnie to cenna uwaga! Miłego czytania romantyczki!

   - Wiesz, że musisz z nim to wyjaśnić! - rzekła pełna emocji Jenna, kuzynka,która uwielbia rozwiązywać miłosne problemy. - Dasz mu nadzieję a potem zostawisz! Bóg wie co taki wrażliwy chłopak może ze sobą zrobić jeśli ma złamane serce! 
Moja kuzynka ma niezwykły dar wyolbrzymiania.
- Jestem pewna, że nie rzuci się z mostu...ale rzeczywiście muszę z nim pogadać. Tylko co ja mu powiem skoro sama nie wiem co czuję! - powiedziałam z rezygnacją. Jenna przewróciła oczami i spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Jej wzrok nieco mnie rozbawił, ale nie odważyłam się zaśmiać. 
- Ja rozumiem, że serce kobiety to bardzo pogmatwany organ, ale jeżeli się kogoś kocha to się to po prostu wie! Jeżeli masz wątpliwości to oznacza to tylko jedno! - te słowa niemal wykrzyczała i zrobiła gniewną minę. - Nie baw się tym chłopcem. Im szybciej zakończysz sprawę tym mniej będzie bolało. 
Słuchając jej czułam się jak na kazaniu. Kuzynka, która miała dokładnie tyle lat co ja, czyli siedemnaście, zachowywała się jakbym przyszła do niej na psychologiczną terapię. Mimo wszystko miała trochę racji. 

  Po wspólnym obiedzie Jenna uznała, że musi już wracać do domu, a samotność dobrze mi zrobi. Według jej zaleceń powinnam teraz w spokoju pomyśleć nad dalszymi poczynaniami w stosunku do Toma. Niestety nie miałam ochoty na tego rodzaju rozmyślania, więc włączyłam najbardziej radosną piosenkę i zajęłam się rysowaniem. Te działania rzeczywiście pozwoliły mi odciągnąć się od przykrych myśli lecz tylko na chwilę. W końcu usłyszałam dźwięk domofonu. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam Alexa, który właśnie otwierał furtkę. Pośpiesznie uprzątnęłam bałagan panujący na moim łóżku i przeczesałam palcami włosy. Z dołu dochodziły mnie głosy rozmowy:
- Nie wiem czy będziesz w tym jej "azylu" mile widziany bo zdaje się, że nasza kochana Emily przeżywa stan napięcia przedmiesiączkowego! - prychnęła Jessika. W odpowiedzi usłyszałam głośny śmiech Alexa.
W końcu pojawił się on w moim pokoju bez pukania. 
- Widzę, że czujesz się jak u siebie w domu.- powiedziałam krzyżując ręce na piersi.- To nie jest zbyt eleganckie. 
Przyjaciel uśmiechnął się szeroko i aroganckim głosem odpowiedział: - Ja to nie Tom. Nie będę się na każdym kroku podlizywał.
- Czemu tak mówisz? Co się z tobą dzieje? - spytałam szczerze zdziwiona.  
- Ze mną nic, ale widzę, że między wami iskrzy. To musi być świeża sprawa bo wcześniej tego nie zauważyłem.- Odparł z niechęcią. 
- Nie ma żadnej sprawy... a z resztą to nie powód by się tak zachowywać! - Mój  głos nabrał poważnego tonu. 
Alex przez chwilę stał wpatrzony we mnie wzrokiem, którego nie znałam. Była w nim drwina i pewność siebie. Nagle w kilku krokach przyjaciel znalazł się blisko mnie i objął w pasie. Zaskoczona wstrzymałam oddech, a wkrótce jego usta dotknęły moich. Jego pocałunek był tak gwałtowny, że od razu wpadliśmy na biurko, z którego posypała się sterta dokumentów mojej mamy. Prawą ręką dotykał moich włosów, a lewą pocierał udo. W końcu złapałam go za ramię i mocno odepchnęłam.
- Co ty u diabła robisz!?- krzyknęłam, ciągle jeszcze próbując złapać oddech.
Alex wyszczerzył zęby w bezczelnym uśmieszku i odpowiedział wzruszając ramionami:
- Teraz masz porównanie. 
- Porównanie czego?! - odparłam, a po chwili zdałam sobie sprawę z głupoty zadanego pytania. Doskonale wiedziałam o co mu chodzi.
- Wiesz już który pocałunek wart jest powtórki.- powiedział jak gdyby nigdy nic. 
Jego słowa rozwścieczyły mnie jeszcze bardziej. Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć i jedynie błądziłam wzrokiem po pokoju.
Mimowolnie w myślach przypomniałam sobie pocałunek Toma. Nawet w takich sprawach byli totalnie różni. Alex całował jak dynamit gotowy złamać kolejną granicę, a Tom niezwykle czule i romantycznie. Pomimo całej złości nie potrafiłam jednoznacznie wskazać który był lepszy. 
- Nigdy więcej nie waż się mnie całować! - wzburzenie dało za wygraną. 
- Nie mam takiego zamiaru. Chyba, ze sama poprosisz!- Alex odwrócił się na pięcie i nacisnął klamkę drzwi. Zanim opuścił mój "azyl" jak pięknie nazwała mój pokój Jessica, dodał już na mnie nie spoglądając: - A wiem, że poprosisz.
Kiedy to usłyszałam popchnęłam go i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś tak mi bliski mógł zachować się w stosunku do mnie tak bezczelnie. Całkowicie wyczerpana emocjami, padłam bezwładnie na łóżko spoglądając na porozrzucane papiery. "Relacje damsko- męskie, nieważne czy przyjacielskie czy partnerskie, zawsze są trudne... A tak na marginesie, to nie ma przyjaźni wśród odmiennej płci"- usłyszałam w głowie głos kuzynki Jenny, pani psycholog Jenny. 


   Następnego dnia w szkole nie było Toma. Bardzo tego żałowałam ponieważ chciałam go przeprosić za to, że nie zadzwoniłam chociażby po to by dowiedzieć się co z jego mamą. Z Aleksem nie rozmawiałam cały dzień bo złość na niego jedynie wzrosła. Szczerze mówiąc to czekałam na przeprosiny z jego strony, ale na próżno. Po drugiej lekcji niespodziewanie podeszła do mnie klasowa gwiazda Emma i zaprosiła mnie na swoją nocną babską imprezę. Maseczki, ogórki na oczach i tanie romansidło to nie było spełnienie moich marzeń, ale lepsze to, niż rozmyślanie po raz kolejny o moich kumplach, którym w ostatnim czasie poprzewracało się w głowach. 
- Jasne, że będę. Jutro punkt 20:00! - potwierdziłam i uśmiechnęłam się z pełną życzliwością. Ona skinęła głową mówiąc, że się cieszy i odeszła pełna entuzjazmu zapraszać kolejne dziewczyny. 
"Czemu się nie odzywasz? 
Uraziłem cię?" Tom
 Kiedy odczytałam sms-a westchnęłam ciężko. Nawet na chwilę nie dadzą mi odpocząć. Uznałam, że podczas powrotu do domu wymyślę odpowiedź i później mu odpiszę, więc wrzuciłam telefon do plecaka i podążyłam w stronę przystanku autobusowego. Na szczęście nie spotkałam tam nikogo znajomego i w spokoju mogłam przynajmniej wrócić do domu.