piątek, 31 maja 2013

"ODNALEŹĆ SZCZĘŚCIE" 
Rozdział 6.  

  Następnego dnia budzę się niechętnie. Gdy otwieram oczy, serce bije mi szybko od wspomnień ubiegłego wieczoru. Dobrze wiem, że muszę już wstać, ale pragnę jeszcze przez chwilę pomarzyć, zamknąć oczy i przenieść się ponownie do przystrojonej lampkami sali wypełnionej zadowolonymi nastolatkami. Mama jednak nie daje za wygraną i zmusza mnie do zejścia na śniadanie. Siadam do stołu nie patrząc na nią. Mam nadzieję, że nie będzie wypytywać o wczorajszy bal, lecz wiem, że i tak to zrobi. 
- No opowiesz w końcu jak było? - pyta mama z poirytowaniem.
- Lepiej niż myślałam. - odpowiadam siląc się na uśmiech. Wiem, że chce usłyszeć coś więcej, więc dodaję szybko - Ludzie wyglądali pięknie, atmosfera przyjemna, pyszne jedzenie. Robert także się spisał jako partner.- Nie mówię nic o Davidzie. Sama nie wiem czemu. 
- To świetnie. Trochę luzu, a teraz nauka! - mówi ze śmiechem. Jej dobry humor sprawia, że mam ochotę opowiedzieć jej wszystko co się wczoraj wydarzyło. Czuję jednak niepokój czy przyjmie to pozytywnie. Po namyśle jednak rezygnuje ze zwierzeń i idę na górę przygotować się do biegania. Poczułam nagłą chęć wyrwania się z domu i zaczerpnięcia nieco świeżego powietrza. 

 Godzina później 

 Nogi same niosą mnie do pobliskiego parku. Chętnie pobiegam wokół stawu i zatrzymam się tam by odpocząć. Gdy jestem już na miejscu na jednej z ławek dostrzegam znajomą twarz. Znajomy uśmiech, znajome potargane włosy. Przystaję na chwilę obok drzewa i obserwuję. To David siedzi wpatrzony w ludzi pływających łódkami po stawie. Uśmiecham się delikatnie, ponieważ dostrzegam w tym odrobinę romantyzmu. Nagle obok niego pojawia się niska, jasnowłosa dziewczyna, która od razu siada mu na kolanach i całuje go w policzek. Czuję mocny ucisk w żołądku i robi mi się duszno. Nie wiem czemu ten widok zadziałał na mnie w taki sposób. Przecież między nami nie wydarzyło się nic specjalnego. "To był tylko taniec" powtarzam sobie w myślach, a jednak podświadomie czuję, że to było coś więcej.  Zbyt wiele emocji czułam gdy mnie dotykał, za wiele namiętności było w jego spojrzeniu by myśleć, że nic się między nami nie wydarzyło. Czuję się zdradzona i upokorzona. A może zdarzenia wczorajszego wieczoru były tylko moją fantazją? Nagle David dostrzega mnie stojącą za drzewem. Odpycha od siebie koleżankę i wstaje wciąż na mnie patrząc. Ja szybkim ruchem odwracam się i idę, nie wiem w jakim kierunku. To teraz nieistotne. Na swoim ciele czuję kropelki deszczu, które z każdą chwilą są coraz częstsze. Nagle czuję na swoim ramieniu silną dłoń, która nie pozwala mi iść dalej. Delikatny deszcz zmienia się w ulewę. 
- To nie tak jak myślisz. - mówi cicho David. Jego oczy są pełne skruchy i ciepła. 
- Nie wiem czemu mi to mówisz... - odpowiadam. Jest mi głupio, że stoję przed nim w spoconym dresie, bez makijażu, z całkowicie mokrymi włosami. 
- Nie chcę żebyś pomyślała, że między mną a Jessicą jest coś więcej. Wiem, że mogło to tak wyglądać ale...
- Nie musisz mi się tłumaczyć. Możesz robić co chcesz.- przerywam mu nieprzyjemnym głosem. 
- Chcę ci się tłumaczyć! Jesteś dla mnie ważna i dzisiaj nie pozwolę ci tak po prostu odejść jak po wczorajszym tańcu. Chcę żebyś wiedziała, że od dłuższego czasu nie myślę o niczym innym tylko o tobie! Popełniłem wiele błędów, ale to już przeszłość. Nie mogę dłużej udawać... Zakochałem się w tobie. - mówi David podniesionym głosem. Patrzę na niego nie wiedząc co powiedzieć. Boję się zaryzykować. Nie chcę by znów mnie zranił. David jak gdyby słyszy moje myśli i pragnie je rozwiać przytulając mnie mocno. Stoimy w deszczu, wtuleni w siebie jak para zakochanych. Nagle on podnosi głowę i patrzy wprost w moje oczy. Już się nie boję, jednym spojrzeniem sprawił, że wszystkie obawy zniknęły. W końcu pochyla się nade mną i całuje delikatnie, cały czas trzymając mnie w objęciach. Czuję jak całe moje ciało sztywnieje i pragnę by ta chwila trwała wiecznie.
- Obiecaj mi, że nie znikniesz przy najbliższej okazji. - Szepczę mu do ucha i całuję go ponownie.
- Nigdzie się nie wybieram. - Odpowiada uśmiechając się szeroko. Oboje spoglądamy w niebo. Deszcz nie ustaje, ale nam to nie przeszkadza. David chwyta moją dłoń i prowadzi wzdłuż stawu. Co chwila wybuchamy szczerym śmiechem. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, że odnalazłam szczęście. Dominic stał się już tylko niewyraźnym wspomnieniem, nie wzbudzającym już we mnie smutku. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że jestem najszczęśliwszą nastolatką w Newtown!  I jak tu nie wierzyć w to, że miłość jest najważniejszą rzeczą w życiu? :)  


Ps. Już niedługo ukaże się ostatni rozdział opowiadania! Serdecznie zapraszam na finał miłosnej historii Meg!    







Dedykacja dla Kingi i Karolci <3

czwartek, 23 maja 2013

"ODNALEŹĆ SZCZĘŚCIE" 
Rozdział 5. 

Kilka ostatnich dni minęło mi spokojnie. Prawie zupełnie zapomniałam o zakładzie Davida i bólu jaki mi wtedy towarzyszył. Skupiłam się na nauce i otrzymałam kilka pozytywnych ocen. Wybrałam się również na poszukiwania balowej sukienki, które zakończyły się powodzeniem. Ostatecznie to Robert Black został moim partnerem. Od roku jest moim sąsiadem oraz klasowym kolegą, którego naprawdę lubię, pomimo wszystkich jego dziwactw. Idziemy razem na przyjęcie jako przyjaciele, bez skrępowania i stresu. 

Dzień szkolnego balu 

Godzina 18:30. Do celu niecałe 5 minut. Czuję w ciele dreszcze, oznaki zdenerwowania, choć sama nie wiem czemu. Ściskam mocno swoje dłonie patrząc przez okno. W końcu dojeżdżamy na miejsce. Przez szybę samochodu kierowanego przez mamę Roberta widzę ozdobiony lampkami budynek restauracji. Przy głównym wejściu tłoczy się grupka chłopaków, w której rozpoznaje Josha, przyjaciela Davida. Reszta zapewne znajduje się już w sali i nagle ogarnia mnie coraz większy niepokój. Drzwi auta otwierają się i widzę roześmianą, rozluźnioną twarz mojego przyjaciela. Wychodzę powoli zachwycając się dekoracjami restauracji. Nagle Robert wyciąga do mnie rękę i zaczyna prowadzić mnie w stronę wejścia. Idę dość niepewnym krokiem, przeklinając w duszy buty na obcasie. Kiedy mijamy grupę chłopaków słyszę za sobą szepty " Wygląda dziś zupełnie inaczej", " To nie może być Meg!". Gdy pracownicy otwierają przed nami drzwi, moim oczom ukazuje się duża przestrzeń do tańca oraz długi stół stojący po lewej stronie sali. Aby dotrzeć do stolika zmuszona jestem zejść po stromych schodach. Jakie szczęście,że mam przy sobie kogoś na kim mogę się oprzeć. Kiedy podążam do stolika czuję na sobie wzrok zebranych na dole osób. Spośród nich dostrzegam Davida, nienaturalnie eleganckiego, wpatrzonego we mnie błękitnymi oczyma. Moje serce zaczyna bić szybciej i instynktownie przyspieszam kroku. Czuję ulgę gdy z tłumu wyłania się Jane witając mnie cmoknięciem w policzek. Bierze moją dłoń i obraca, przyglądając mi się z każdej strony. 
- Mała czarna mini, spory dekolt, 15- centymetrowe szpilki i zalotnie rozwiane włosy. Nie spodziewałam się tego po tobie... - mówi zaczepnie Jane. Jestem wstanie odpowiedzieć jej tylko uśmiechem, ponieważ nadal krępuje mnie nachalny wzrok Davida. Niedługo potem kierujemy się w stronę stołu i zaczynamy delektować się przysmakami przyjęcia. Z czasem luz Roberta sprawia, że opuszcza mnie stres i zaczynam się świetnie bawić.  Nasz wspólny taniec rozbawił mnie do łez, ponieważ nie ma on za grosz poczucia rytmu. Kiedy DJ zmienia nastrój i zaprasza do wolnych, romantycznych tańców, schodzimy z parkietu i przyglądamy się zakochanym parom wirującym w uścisku na parkiecie. Nagle Robert znika a ja zostaje sama. Rozglądam się poszukując Jane, ale bezskutecznie. W końcu czuję dotyk dłoni na moich plecach, a gdy odwracam się stoi przede mną chłopak ze snów. Chłopak w nienagannym garniturze,ze starannie ułożoną fryzurą. David. 
- Mogę cię prosić do tańca? - pyta niepewnie obawiając się mojej odpowiedzi, po czym dodaje szybko - Pięknie dziś wyglądasz.
- Dziękuję. - odpowiadam i na chwilę zapada niezręczna cisza. Przez głowę przelatują mi tysiące myśli. Pamiętam co zrobił dla mojej akcji charytatywnej, ale pamiętam również bezczelny zakład. Jednakże dziś wygląda na skruszonego, dziś jestem w stanie mu wszystko wybaczyć.
- Tak, zatańczę. - mówię w końcu i obdarowuję go delikatnym uśmiechem. On bierze moją dłoń i ciągnie na sam środek parkietu. Obie ręce kładzie na moich plecach, a moje wędrują po jego umięśnionych ramionach. Przyciąga mnie do siebie tak blisko, że momentalnie odwracam głowę. W tle rozlega się romantyczna piosenka " My heart will go on". Nagle David ujmuje mój podbródek i kieruje go w stronę swojej twarzy. Teraz niemal stykamy się nosami, co sprawia, że dłonie drżą mi mimowolnie. On patrzy głęboko w moje oczy, jakby chciał z nich odczytać moje myśli. Poruszmy się wolno w rytm muzyki słysząc ciągle głosy wyrażające zdziwienie. To my jesteśmy sensacją wieczoru i wiem to doskonale. Przez chwilę zastanawiam się co robię, dlaczego pozwalam aby oszust mnie dotykał i prowadził w tańcu. Jednak tej nocy nie chcę myśleć o złych rzeczach. Pragnę aby ta noc nigdy się nie skończyła. Chce zatracić się w jego oczach, odpłynąć w marzeniach. Chcę czuć jego oddech na mojej szyi, i czuły uścisk na biodrach. W jednej chwili moja ręka wędruje po jego włosach, już sama nie wiem co robię. Ponoszą mnie emocje, potrzeba bliskości. On szepcze mi do ucha " Niech ta chwila trwa wiecznie". Zgadzam się z nim, ale jak wszystko na tym świecie kiedyś się kończy. Piosenka milknie a my nadal pozostajemy w uścisku. W jednej chwili cały czar pryska a ja odsuwam się od niego jak poparzona. Powraca do mnie zdrowy rozsądek, który został przyćmiony przez aurę tego miejsca. Patrzy na mnie porażony, bojąc się o cokolwiek zapytać. To co wydarzyło się między nami przed chwilą, wystraszyło nas obojga. Spuszczam wzrok i odwracam się na pięcie. Po głowie chodzi mi tylko jedna myśl: " To był błąd".

środa, 22 maja 2013

"ODNALEŹĆ SZCZĘŚCIE" 
Rozdział 4. 

  Nasza szkoła ma jedną fajną cechę. Dwa razy w roku szkolnym, na rozpoczęcie, i na zakończenie, organizowany jest bal, który według organizatorów ma wzmacniać więzy przyjacielskie i oderwać młodzież od stresującej rzeczywistości. W związku z tym, że od pierwszego dnia szkoły minęły ponad 2 tygodnie, wkrótce zostanie zorganizowana rozpoczynająca naukę impreza. Do tego wydarzenia zostało dokładnie 7 dni, ale z powodu organizowania przeze mnie akcji charytatywnej, zupełnie o tym zapomniałam. 
  Moja akcja powiodła się w stu procentach. Pojawiła się ogromna liczba ludzi, która chętnie oddawała niepotrzebne rzeczy. Nauczyciele byli ze mnie dumni, ale to nie na ich zadowoleniu mi zależało. Najważniejsi byli potrzebujący, którym mogłam podarować trochę szczęścia. Oczywiście bez pomocy Davida nic bym nie osiągnęła. 
   Siedząc w kawiarni z Jane, gapię się bez sensu w filiżankę herbaty. Zamiast słuchać jej żalów z powodu rozstania, rozpamiętuje słowa Davida, kiedy prosiłam go o pomoc. "Chcę żebyś pojawiła się ze mną na balu". Pamiętam jego uśmiech i błagające oczy. Pamiętam doskonale jak się wtedy czułam, serce podchodziło mi do gardła a usta otwierały się i zamykały nie wydając żadnego odgłosu. Gdy dotknął delikatnie mojej ręki, mimowolnie powiedziałam "Tak, chętnie pójdę".  Z zamyślenia wyrywa mnie potrząsająca mnie dłoń Jane.
- Czy ty w ogóle mnie słuchasz?! - pyta poirytowana - Rozumiem, że ty też masz problemy, ale ja potrzebuje twojej pomocy!  
- Jasne, przepraszam. Jestem dziś rozkojarzona. - odpowiadam z zakłopotaniem i staram się sprawiać wrażenie zainteresowanej, a tak naprawdę wracam do swoich rozmyślań.
 Po propozycji Davida poczułam się wspaniale. Przypomniałam sobie jak to jest być atrakcyjną i pożądaną dziewczyną o czym zapomniałam po odejściu Dominica. Jednak znając moje szczęście byłam strasznie naiwna. Naprawdę uwierzyłam w to, że najpopularniejszy uczeń w szkole zainteresował się właśnie mną. Nie wiem gdzie podziała się moja ostrożność podejście do spraw z dystansem. Następnego dnia wchodząc do szatni by zostawić  kurtkę zauważyłam Davida rozmawiającego ze swoim przyjacielem. Doszły do mnie fragmenty rozmowy, których nie miałam usłyszeć.
- Szykuj kasę Josh! Mówiłem, że wygram zakład bo żadna dziewczyna, nawet ta pozornie nie do zdobycia, nie jest dla mnie nieosiągalna! - mówił mój były balowy partner, radosnym, bez poczucia winy głosem.
- Przyznaję, zwątpiłem w ciebie, stary. - usłyszałam w odpowiedzi. 
 Te słowy były niczym cios prosto w serce. Poczułam się urażona i bezwartościowa. Gdy opanowałam emocje, wyszłam Davidowi na przeciw mówiąc " Nie potrzebuję twojej pomocy", po czym wybiegłam w stronę boiska szkolnego. W oddali usłyszałam jeszcze głośny śmiech Josha. To sprawiło, że poleciały łzy. Delikatne i nieliczne, ale poleciały. Kiedyś obiecałam sobie, że już nigdy nie będę płakać przez chłopaka, jednak pewne rzeczy są od nas silniejsze. 
  Zdziwiło mnie to, że nawet David odczuwa wyrzuty sumienia. W dzień akcji charytatywnej przyszła niemal cała szkoła. Chciał w ten sposób mnie przeprosić i wynagrodzić mi dziecinny zakład. Podczas liczenia zabranych pieniędzy, podszedł do mnie próbując się tłumaczyć.
- Wiem, że źle postąpiłem, nie można bawić się ludzkimi uczuciami, ale każdy popełnia błędy. - Wyznał ze skruchą. 
 Jego słowa nic dla mnie nie znaczyły. Bez słowa ominęłam go i pozostawiłam samemu sobie. Po raz kolejny przekonałam się, że nie można ufać ludziom, a czasem nawet przyjaciołom. 
-.............. i w końcu powiedział, że odchodzi....... na co ja..... - dochodzą mnie fragmenty monologu mojej kumpeli. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że rozpamiętywanie tej sytuacji w miejscu publicznym nie było dobrym pomysłem. Ręce zaczynają mi drżeć ze zdenerwowania i z trudem powstrzymuje łzy. Zauważa to Jane i momentalnie wypytuje co się stało. Mówię wszystko jak na spowiedzi, zastanawiając się czy słucha mnie równie uważnie co ja ją. Ale nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Pragnę tylko wyrzucić to z siebie...




Obiecuję, że na następny rozdział nie będziecie musieli tyle czekać. Ukazanie się rozdziału 5 przewiduję na jutro lub pojutrze. Zapraszam! :P
 

sobota, 11 maja 2013

"ODNALEŹĆ SZCZĘŚCIE" 
Rozdział 3.   

 Jane zerwała ze swoim chłopakiem. To było powodem smutku w jej głosie gdy rozmawiałam z nią ostatnim razem. Nigdy nie przypuszczałam, że moja przyjaciółka jest zdolna do rozpaczy z takiego powodu. Zawsze była silna i pewna siebie, po zakończonym związku mówiła z uśmiechem "jak nie ten to inny!" I zawsze tak właśnie było. Jane ma w sobie coś takiego co przyciąga i interesuje dlatego nigdy nie była sama dłużej niż tydzień. Ale ta znajomość była dla niej najwyraźniej czymś więcej niż przygodą. Rozumiem ją doskonale i staram się jej pomagać jak mogę, ale wiem, że w takiej sytuacji nie pomagają nawet najmilsze słowa.
 Parę tygodni temu zajęłam się organizacją festiwalu dobroczynnego, na którym zbierane będą pieniądze dla biednych i potrzebujących. Do tego wydarzenia pozostały 2 dni a z moich informacji wynika, że nie ma  zbyt wielu chętnych. W sumie nie powinnam się temu dziwić, w mojej szkole jest wielu snobów nie widzących nic prócz czubka własnego nosa. Wiem, że nie mogę zawieść ani potrzebujących,ani nauczycieli, którzy pomogli mi w organizacji. Cały dzisiejszy dzień szukam sposobu zachęcenia uczniów do akcji, aby przyszli, wzięli udział w kilku zabawach, a w końcu oddali kilka pieniędzy i nieprzydatnych już rzeczy. Jednak moje wysiłki i tak idą na marne. 
 Podczas przerwy, siedząc na szkolnej ławce przyszedł mi do głowy pewien pomysł, który jest moją ostatnią deską ratunku, aby ta akcja nie obróciła się w katastrofę. Dobrze by było gdyby wsparł ją znany i lubiany uczeń. Do głowy od razu przyszedł mi David.
Odnajduję go na stołówce otoczonego grupą pięknych koleżanek.
- Hej, czy mogłabym zamienić z tobą słowo? - pytam odważnie i silę się na uśmiech. On też się uśmiecha i bez zawahania wychodzi za mną na zewnątrz. Ręce mam spocone ze zdenerwowania, iż mógłby mnie wyśmiać i dać nauczkę za odmowę pójścia na mecz siatkówki.
W końcu przedstawiam mu całą sytuację i proszę o jego wsparcie. David słucha uważnie i o dziwo mi nie przerywa. Gdy kończę opowiadać spuszczam wzrok i czekam na odpowiedź. 
- Jasne, że ci pomogę. Porozmawiam z kumplami i ogłoszę to w internecie. Nie martw się. - odpowiada i kładzie mi dłoń na ramieniu. Nie czuję się z tym komfortowo, ale wiem, że jeśli się odsunę może go to urazić a wtedy nici z jego pomocy. A to jest przecież priorytetem. 
- Nie wiem jak mam ci dziękować, to wiele dla mnie znaczy. - Mówię cicho i spoglądam prosto w jego oczy. Czuję jakby na chwilę świat się zatrzymał. Jego oczy mają kolor nieba i ogarnia mnie błogi spokój. Z zamyślenia wytrącają mnie tajemnicze słowa Davida.
- Pomogę ci, ale oczekuję czegoś w zamian.
To jedno zdanie wystarczyło bym znowu poczuła do niego niechęć. Na chwilę zapomniałam, że on nic nie robi bezinteresownie, ale jak słychać nie omieszkał mi o tym przypomnieć... Strącam gwałtownie jego dłoń z ramienia i patrze badawczo. Sama nie wiem czy chce to usłyszeć...








Ps. Dedykacja dla tej, która nigdy nie mówi tego co chce usłyszeć :P Ale chyba od tego są przyjaciele nie?
 

wtorek, 7 maja 2013

"ODNALEŹĆ SZCZĘŚCIE"
Rozdział 2. 

 Od ponad 2 tygodni uczęszczam do wymarzonego liceum. Początkowo obawiałam się nowego otoczenia, ale po pewnym czasie okazało się, że teraźniejsza klasa jest o niebo lepsza od gimnazjalnej. Zaprzyjaźniłam się bliżej z kilkoma dziewczynami i wreszcie czuję, że mogę na kimś polegać. Oczywiście Jane nadal jest moją najbliższą przyjaciółką, chociaż między nami bywało różnie. Niestety mieszkamy w różnych częściach Newtown, dlatego nie chodzimy razem do szkoły. Jedynym "minusem" mojej nowej klasy stał się David. Od pierwszego wejrzenia wiedziałam co to za typ człowieka.Denerwująco pewny siebie, udający licealną gwiazdę, syn bogatego biznesmena. Jego styl niegrzecznego chłopca przyciąga nawet najspokojniejsze uczennice, a on sam nie odpuści żadnej. Od kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy nie rozmawiamy zbyt wiele. Kilkakrotnie zaczepiał mnie próbując nawiązać bliższą znajomość, ale jestem ostatnią dziewczyną, która zainteresowałaby się kimś takim jak on. 
 Wychodząc ze szkoły myślę tylko o jednym. Na lekcji prowadzonej przez p. psycholog poruszyliśmy temat marzeń. PODOBNO marzenia się spełniają jeśli o nie walczymy i bardzo czegoś chcemy. Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Po odejściu Dominica nieustannie pragnę by wymazać go z pamięci i jest to moje jedyne marzenie. Czy to aż tak wiele?! Najwyraźniej tak. 
 Z rozmyślań wybija mnie donośny głos, wołający moje imię. Odwracam się niechętnie, ponieważ nie mam ochoty aktualnie z nikim rozmawiać a szczególnie  z tym, którego ujrzałam. David. Stanął niebezpiecznie blisko więc odsuwam się znacznie. David uśmiecha się czarująco i szeroko jak zwykle, wyglądając przy tym radośnie i przystojnie. Tak, muszę to przyznać, że w tym popołudniowym słońcu wygląda całkiem nieźle.
- Hej! Nie wiem czy słyszałaś już o piątkowym meczu siatkówki?- mówi podekscytowany.
No jasne, David jest kapitanem szkolnej drużyny. Lubi mieć widownie ( szczególnie damską), która po każdym zdobytym przez niego punkcie będzie mdleć i szaleć z podniecenia niczym na meczu mistrzostw świata. 
- Tak, coś obiło mi się o uszy... ale nie wybieram się - odpowiadam zimno i nieprzyjemnie. Jego twarz wyraźnie spochmurniała.
- No tak, czego mógłbym się spodziewać. Ale jeśli zmienisz zdanie to będzie mi naprawdę miło. - uśmiecha się nieszczerze i odchodzi. Przez chwilę czuję się winna, ale zaraz domyślam się, że boli go własna duma, że jakaś tam Meg nie padła mu do stóp, a powinna. Przez chwilę patrzę jak odchodzi, a potem wracam do domu myśląc już tylko o miażdżącej ilości pracy domowej i o niepokojącym wczorajszym telefonie od Jane. Była niezwykle tajemnicza i nierozmowna. Jestem pewna, że coś musiało się wydarzyć.





Ps. Dedykacja dla Karolci, która motywuje mnie do dalszego pisania i czeka z niecierpliwością na kolejne rozdziały. 
Motywuj mnie dalej! :P
 

czwartek, 2 maja 2013

"ODNALEŹĆ SZCZĘŚCIE" 
Rozdział 1. 

 Są takie dni gdy nie ma się na nic siły. Kiedy jedyne czego pragniesz to wypuścić z siebie wszystkie emocje w postaci łez. Pokój jest twoim azylem i jedynym pomieszczeniem w którym chcesz się aktualnie znaleźć. Problemy kumulują się jak nigdy i masz wrażenie, że wszyscy wokół ciebie są szczęśliwsi. Dobijasz się melancholijnymi piosenkami i marzysz by jutro obudzić się z uśmiechem na twarzy. TAK. Ja też tak mam. Każdy ma.  
 Siedzę teraz na łóżku w pokoju oświetlonym jedynie nocną lampką. Mam gorszy dzień, pierwszy od kilku tygodni. Co wprawiło mnie w aktualny nastrój? Sama nie wiem. Może to zasługa deszczu za oknem, może wyrzuty sumienia w związku z kłótnią z Jane, a może przypadkowe natknięcie się na zdjęcie Dominica. Podkurczam nogi i obejmuję je rękoma w których ściskam fotografię byłego chłopaka. Przez głowę przelatuje mi miliony wspomnień o których wolałabym nie pamiętać. 
 Byłam kiedyś zakochana. Dokładnie rok temu znalazł się w mojej klasie nowy chłopak - Dominic. Sprawiał wrażenie wyluzowanego, ale przyjaznego przez co połowa klasowych koleżanek dwoiła się i troiła by zabłysnąć w jego oczach. Ale on był inny. Nie działały na niego żadne miłe słówka, uroczy wygląd ani stanowisko pracy rodziców. Zaprzyjaźnił się właśnie ze mną przez co stałam się obiektem złośliwych komentarzy zazdrosnych "przyjaciółek". Ale kiedy Dominic był przy mnie nic się nie liczyło, szczególnie kiedy wyznał ile dla niego znaczę. Byliśmy ze sobą pond 4 miesiące, spędzając ze sobą niemal każą wolną chwilę. Czułam, że znalazłam swoją pierwszą prawdziwą miłość. Nagle wszystko pękło jak bańka mydlana. Dominic wyjechał z miasta zostawiając mi jedynie list, który był zadziwiająco zimny jak na niego. 
"Dzięki za wszystko. Spróbuj zapomnieć."
                                        Dominic 
Na samą myśl tego listu dłonie zaciskam w mocne pięści. Nagle zamykam oczy i widzę GO przed sobą. Uśmiechniętego, z potarganymi włosami jak zawsze, wpatrzonego we mnie błękitnymi oczyma. W uszach słyszę niemal jego cichy i czuły głos mówiący: "Kocham Cię". Nie potrafię już powstrzymać łez. Czuję mocny ucisk w żołądku i nagłą złość. Wiem, że mnie okłamywał. Kłamał gdy mówił, że jestem dla niego wszystkim, kłamał mówiąc, że mnie nie zostawi, kłamał gdy...! Można wymieniać bez końca. 
  Z każdym dniem po rozstaniu było coraz lepiej. Dzięki przyjaciółce Jane znów zaczęłam się uśmiechać i żyć tak jakby ten związek był tylko złym snem. Ale dziś przekonałam się, że po ranie zawsze pozostaje blizna, która daje o sobie znać co jakiś czas. Drę na drobne kawałki zdjęcie i rzucam na podłogę. Kładę się i pragnę aby sen odgonił złe myśli gdy nagle słyszę z kuchni głośny głos mamy wołający mnie na kolację: 
- Meg! Za minutę widzę cię na dole! 
Osuszam rękawem bluzki ślady łez, wyłączam płytę z odtwarzacza i chowając do kieszeni pozostałości fotografii Dominica schodzę na dół.


"ODNALEŹĆ SZCZĘŚCIE" 

Prolog 

Jedni mówią, że miłość przynosi  cierpienie, inni zaś, że szczęście, które zmienia życie ludzi na lepsze. Rozwiązanie tego sporu jest proste. Ci którzy mają kogo kochać z wzajemnością są w stanie zrobić wszystko by to uczucie trwało, a ci których serce nigdy nie zaznało miłości uważają ją jako zło zmieniające człowieka nieodwracalnie. Po której stronie stoję ja? ...


środa, 1 maja 2013

Powitanie :P

Cześć, pragnę rozpocząć działalność nowego bloga poświęconego opowieściom miłosnym i nie tylko :) 
Już niedługo pojawi się pierwszy rozdział książki, która mam nadzieję, że przyjmie się dobrze. Jest to blog stworzony specjalnie dla tych dziewczyn, które marzą o prawdziwej miłości. Z przyjemnością czekam na szczere komentarze i serdecznie zapraszam do uważnego śledzenia "coś dla romantyczek" :P