"ODNALEŹĆ SZCZĘŚCIE"
Rozdział 4.
Nasza szkoła ma jedną fajną cechę. Dwa razy w roku szkolnym, na rozpoczęcie, i na zakończenie, organizowany jest bal, który według organizatorów ma wzmacniać więzy przyjacielskie i oderwać młodzież od stresującej rzeczywistości. W związku z tym, że od pierwszego dnia szkoły minęły ponad 2 tygodnie, wkrótce zostanie zorganizowana rozpoczynająca naukę impreza. Do tego wydarzenia zostało dokładnie 7 dni, ale z powodu organizowania przeze mnie akcji charytatywnej, zupełnie o tym zapomniałam.
Moja akcja powiodła się w stu procentach. Pojawiła się ogromna liczba ludzi, która chętnie oddawała niepotrzebne rzeczy. Nauczyciele byli ze mnie dumni, ale to nie na ich zadowoleniu mi zależało. Najważniejsi byli potrzebujący, którym mogłam podarować trochę szczęścia. Oczywiście bez pomocy Davida nic bym nie osiągnęła.
Siedząc w kawiarni z Jane, gapię się bez sensu w filiżankę herbaty. Zamiast słuchać jej żalów z powodu rozstania, rozpamiętuje słowa Davida, kiedy prosiłam go o pomoc. "Chcę żebyś pojawiła się ze mną na balu". Pamiętam jego uśmiech i błagające oczy. Pamiętam doskonale jak się wtedy czułam, serce podchodziło mi do gardła a usta otwierały się i zamykały nie wydając żadnego odgłosu. Gdy dotknął delikatnie mojej ręki, mimowolnie powiedziałam "Tak, chętnie pójdę". Z zamyślenia wyrywa mnie potrząsająca mnie dłoń Jane.
- Czy ty w ogóle mnie słuchasz?! - pyta poirytowana - Rozumiem, że ty też masz problemy, ale ja potrzebuje twojej pomocy!
- Jasne, przepraszam. Jestem dziś rozkojarzona. - odpowiadam z zakłopotaniem i staram się sprawiać wrażenie zainteresowanej, a tak naprawdę wracam do swoich rozmyślań.
Po propozycji Davida poczułam się wspaniale. Przypomniałam sobie jak to jest być atrakcyjną i pożądaną dziewczyną o czym zapomniałam po odejściu Dominica. Jednak znając moje szczęście byłam strasznie naiwna. Naprawdę uwierzyłam w to, że najpopularniejszy uczeń w szkole zainteresował się właśnie mną. Nie wiem gdzie podziała się moja ostrożność podejście do spraw z dystansem. Następnego dnia wchodząc do szatni by zostawić kurtkę zauważyłam Davida rozmawiającego ze swoim przyjacielem. Doszły do mnie fragmenty rozmowy, których nie miałam usłyszeć.
- Szykuj kasę Josh! Mówiłem, że wygram zakład bo żadna dziewczyna, nawet ta pozornie nie do zdobycia, nie jest dla mnie nieosiągalna! - mówił mój były balowy partner, radosnym, bez poczucia winy głosem.
- Przyznaję, zwątpiłem w ciebie, stary. - usłyszałam w odpowiedzi.
Te słowy były niczym cios prosto w serce. Poczułam się urażona i bezwartościowa. Gdy opanowałam emocje, wyszłam Davidowi na przeciw mówiąc " Nie potrzebuję twojej pomocy", po czym wybiegłam w stronę boiska szkolnego. W oddali usłyszałam jeszcze głośny śmiech Josha. To sprawiło, że poleciały łzy. Delikatne i nieliczne, ale poleciały. Kiedyś obiecałam sobie, że już nigdy nie będę płakać przez chłopaka, jednak pewne rzeczy są od nas silniejsze.
Zdziwiło mnie to, że nawet David odczuwa wyrzuty sumienia. W dzień akcji charytatywnej przyszła niemal cała szkoła. Chciał w ten sposób mnie przeprosić i wynagrodzić mi dziecinny zakład. Podczas liczenia zabranych pieniędzy, podszedł do mnie próbując się tłumaczyć.
- Wiem, że źle postąpiłem, nie można bawić się ludzkimi uczuciami, ale każdy popełnia błędy. - Wyznał ze skruchą.
Jego słowa nic dla mnie nie znaczyły. Bez słowa ominęłam go i pozostawiłam samemu sobie. Po raz kolejny przekonałam się, że nie można ufać ludziom, a czasem nawet przyjaciołom.
-.............. i w końcu powiedział, że odchodzi....... na co ja..... - dochodzą mnie fragmenty monologu mojej kumpeli. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że rozpamiętywanie tej sytuacji w miejscu publicznym nie było dobrym pomysłem. Ręce zaczynają mi drżeć ze zdenerwowania i z trudem powstrzymuje łzy. Zauważa to Jane i momentalnie wypytuje co się stało. Mówię wszystko jak na spowiedzi, zastanawiając się czy słucha mnie równie uważnie co ja ją. Ale nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Pragnę tylko wyrzucić to z siebie...
Obiecuję, że na następny rozdział nie będziecie musieli tyle czekać. Ukazanie się rozdziału 5 przewiduję na jutro lub pojutrze. Zapraszam! :P
Ma być jutro, bo pojutrze nie przeczytam! Chyba, że będziesz mi czytała przez telefon :D Znalazłam jedną literówkę! O co chodziło z tym milionem kropek? Wygląda to strasznie, całe szczęście nie przeszkadza w czytaniu! Trochę chujek z tego Davida...
OdpowiedzUsuńOgólnie jest git majonez, ale ta literówka - niewybaczalna.
Pozdrawiam, 'KREJZOL'
Kropki oznaczają,że Jane mówiła coś wcześniej, ale do Meg docierały tylko fragmenty!!!!
Usuńgenialnie! ciesze sie ze jutro juz bedzei nowy rozdizał albo kinga bedzie musiała włączyć głośnik w telefonie jak bd jej czytała xD rozdział cudny! tyle emocji *.* niezle się wkurzyłam jak przeczytałam tą rozmowe o zakłądzie davida.... zgadzam sie z kinga ze neizły z niego chujek! dobrze chociaz ze przeprosił ale czy szczerze???
OdpowiedzUsuńps. kropki zorumiałam od razu xD
Karolcia :*
Jak zawsze rozdział jest genialny! *__* <3
OdpowiedzUsuńrozdział świetny! ale on jest aagh aż brak mi słów poprostu jak mogł tak zrobić co za.. co za... ggghr. niech sb takie przeprosiny wsadzi gdzies! ja to bym takiemu z liścia dała!
OdpowiedzUsuń-Nicola