niedziela, 23 czerwca 2013

"MIŁOSNE ROZTERKI" 
Rozdział 4. 


      Splecione ręce, wiatr we włosach, namiętny pocałunek. Ten widok jest niczym kadr z komedii romantycznej. Czuję się jakby świat się zatrzymał, jakbym żyła tylko dla Tego, którego twarzy nie jestem w stanie dojrzeć. W moim śnie dostrzegam wszystko prócz chłopaka, który trzyma mnie w uścisku niczym swoją własność. Kiedy otwieram oczy brakuje mi tchu. Żałuję, że muszę znów powrócić do tego niełatwego życia, pełnego sekretów i rozczarowań. Nie miałabym nic przeciwko temu by zostać w tym śnie na zawsze.

      Kiedy mknę korytarzem w domu Alexa, czuję obawę przed spotkaniem Toma. Po tym czego się wczoraj dowiedziałam, nie wiem jak mam się zachować w stosunku do niego. Obawiam się, że już nic nie będzie takie samo. Kiedy wchodzę do kuchni dostrzegam Alexa pochylonego nad filiżanką mocnej kawy. Przez chwilę patrzę na niego z niedowierzaniem. Ma na sobie poplamione krótkie spodenki i źle pozapinaną kraciastą koszulę. 
-  Hej, zrobić ci coś do jedzenia? - pytam, ponieważ nie sądzę by był w stanie zrobić sobie chociażby kanapkę. Alex wreszcie podnosi na mnie wzrok i kiwa głową. Kiedy podchodzę do kuchennego blatu wyciągając z szafki chleb pytam:
- Co z Tomem? Też źle się czuje? 
- Nie... On musiał jechać do szpitala...- Bełkocze i ledwo jestem w stanie go zrozumieć. Nagle ogarnia mnie niebywała złość na Alexa. 
- Jak to w szpitalu?! Co ty gadasz!- ze zdenerwowania upuszczam nóż na podłogę. - Przecież nic mu nie było...
Wyraz twarzy przyjaciela nabiera kolorów i wiem, że jego stan się poprawia. 
- Pojechał do matki do szpitala... zasłabła nad ranem i lekarz wezwał go...żeby szybko przyjechał.- Próbuje opowiadać Alex.
W końcu kładę mu talerz ze śniadaniem przed nosem i zaczynam pakować swoje rzeczy. Czuję, że Tom mnie teraz potrzebuje. 
- Mam nadzieję, że sobie poradzisz Alex! Ja muszę już iść, ale gdyby coś się działo to dzwoń.- Pochylam się nad nim i całuję go w policzek. Odór alkoholu odrzuca mnie, ale staram się o tym nie myśleć. Przecież to mój kumpel. 

   Kilkanaście minut później jestem już w swoim domu. Przyjeżdżam tu na chwilę by się odświeżyć i poinformować moich rodziców, że wszystko jest dobrze. Zaraz potem chwytam torbę i wybiegam by zdążyć na autobus. Czuję jak drżą mi dłonie i z trudem kasuję bilet. Kiedy jestem już na miejscu moje nogi niosą mnie z nienaturalną prędkością do budynku szpitala. Jedna z pielęgniarek wskazuje mi pokój przebywania pani Emmy Radley. Przed drzwiami dostrzegam skulonego przyjaciela popijającego jakiś energetyk. 
- Cześć Tom... Co się stało? - Otaczam go delikatnie ramieniem. 
- Nad ranem zadzwonili do mnie, że mama straciła przytomność. Nic jeszcze nie wiadomo i nie ma z nią kontaktu. - odpowiada ociężale. Widzę, że jest wyczerpany i potrzebuje snu. 
- Musisz odpocząć, może chcesz się przejść na świeżym powietrzu?- proponuję cicho.
- Jeszcze nie teraz... Zostaniesz tu ze mną? - pyta Tom. Jedno moje spojrzenie mówi wszystko. Po chwili oboje wchodzimy do szpitalnego pokoiku i siadamy przy nieruchomym ciele pani Radley. Kilkakrotnie próbuję zająć go rozmową, ale on nie ma na to najmniejszej ochoty. Trzy godziny mijają nam w ciszy i spokoju. Nie jestem w stanie w żaden sposób go pocieszyć, a jego ból jest moim bólem. Nareszcie Tom podnosi się ze starego krzesła i mówi, że jest już gotowy na orzeźwiający spacer. Wleczemy się noga za nogą w pobliskim parku, a w końcu przyjaciel przystaje i odwraca się twarzą do mnie. 
- Dziękuję, że jesteś przy mnie. Zawsze jesteś gdy cię potrzebuję.- Mówi pełnym ciepła i wrażliwości głosem. Chwyta moją dłoń i ściska delikatnie. - Muszę ci coś powiedzieć... Myślę, że to odpowiednia chwila... 
"Nie Tom... nie rób tego!" - jedynie taka myśl przewija się w mojej głowie. "Nie mów tego. Proszę". Pragnę przekazać mu tę wiadomość patrząc prosto w jego oczy, ale on kontynuuje:
- Znam cię od tak dawna. I od tak dawna ukrywałem prawdziwe uczucia. Teraz wiem, że nie mogę dłużej być tylko kumplem. Wiedz, że jesteś dla mnie najważniejsza... - Kiedy to mówi kładzie mi jedną dłoń na plecach i przyciąga do siebie tak abym poczuła bicie jego serca. 
- Tom... nie...- próbuję mu przerwać lecz wiem, że dzisiaj nie mogę zadać mu kolejnego ciosu. Za dużo nerwów stracił martwiąc się o mamę. 
- Kocham cię -  szepcze mi do ucha, po czym  bierze mą twarz w dłonie i delikatnie całuje. Całe moje ciało sztywnieje, nie wiem co robić jednak nie odsuwam się i odwzajemniam pocałunek. Jego ręka błądzi po moich włosach z ogromną delikatnością. "Nie krzywdź go dziś  jeszcze bardziej"- to jedyny głos w mojej głowie. Jego pocałunki są nieporównywalne z żadnymi jakich do tej pory doświadczyłam. Całuje w sposób romantyczny a nie pożądliwy. Nie pragnie mojego ciała, lecz tego co mam w środku. W końcu całkowicie oddaję się tej chwili. Nie wiem czy kiedykolwiek będzie mi dane pocałować się z kimś tak jak teraz. Nagle otwieram oczy i kątem oka dostrzegam znaną blond czuprynę. Kładę dłoń na piersi Toma i delikatnie go odpycham. Błękitna para oczu wpatruje się w nas z ogromnym zdziwieniem. Nie jest to jednak spokojne spojrzenie, lecz pełne gniewu. Alex. 
- Co to ma znaczyć? - kieruje na nas palec wskazujący i kręci z niedowierzaniem głową. Tom nic nie mówi, jestem pewna, że czeka na moją reakcję.
- To... To nic...- Zaczynam, ale słowa utknęły mi w gardle. Nie wiem jak mam się wytłumaczyć, bo tak naprawdę nie wiem co między nami zaszło. Mam pustkę w głowie. Nie wiem czy zrobiłam to z litości, czy dlatego, że go pragnęłam. UCIECZKA. Ucieczka to jedyny ratunek w tej sytuacji. Wyrywam się z objęcia Toma, mijam Alexa i idę przed siebie. W drodze powrotnej nie dbam nawet o to by skasować bilet autobusowy. Takie rzeczy nic w tej chwili nie znaczą. 

   Gdy docieram do swojego pokoju, czuję ulgę. Siadam na miękkim dywanie zwrócona w stronę okna. Mam nadzieję, że nikt nie będzie dziś zakłócał mojej prywatności. Jednak niedługo później drzwi się otwierają, a stoi w nich najmniej pożądana osoba. Jessica.
- Jak Tom się czuje? Słyszałam od taty co się stało...- zaczyna nieśmiało siostra. 
- Jak chcesz to do niego zadzwoń...- odburkuje.- Ale nie sądzę by od ciebie odebrał.
- Dlaczego tak mówisz?- Jessica wyraźnie posmutniała. 
- Wiem o co ci chodzi okej!? Zrozum, że Tom nigdy z tobą nie będzie! On..On ma kogo kochać. - W ostatnim momencie gryzę się w język by nie powiedzieć: "On ma kogo kochać -  mnie". - Wyjdź i zostaw mnie samą! 




Ps: Tak jak zawsze proszę o komentarze! 


Dedykacja dla Karoliny, która dla mnie męczyła własną mamę! :P

niedziela, 16 czerwca 2013

"MIŁOSNE ROZTERKI"
Rozdział 3.  

   Następnego dnia rano budzi mnie znajoma melodia przychodzącego sms- a. Niechętnie otwieram oczy i sięgam po telefon leżący na nocnej szafce. 
Impreza u mnie! Start o 19 00. 
                                  Alex     
Taka wiadomość to świetne rozpoczęcie nadchodzącego dnia. Z podekscytowania nie jestem w stanie znów usnąć, więc wkładam na siebie szlafrok i schodzę na dół. W kuchni mama szykuje śniadanie cicho podśpiewując piosenkę z radia. 
- hej. Jak się wczoraj bawiliście? - pytam, po czym zauważam, że moje zainteresowanie sprawiło mamie radość. 
- Dawno nie czułam się tak fantastycznie! Najpierw romantyczna kolacja, potem wieczorny spacer oświetlonymi uliczkami, a w końcu luksusowy hotel... -  tutaj urywa i uśmiecha się do siebie. Wiem,że jest bardzo szczęśliwa. Nagle zerkam na zegarek. 10:00. 
- O której wróciliście?- przysuwam się bliżej i obejmuję ją lekko. 
- Przed dziewiątą. Nie mogliśmy zapomnieć o was! Śniadanie już gotowe, zawołaj Jessicę.

Niebawem cała nasza czwórka zasiada do stołu. Nie da się ukryć, że jeszcze dzisiaj rodzice ślą sobie ukradkowe spojrzenia. Reszta dnia mija mi spokojnie na pochłanianiu książki o zakazanej miłości. Cieszę się,że nikt mi nie przeszkadza, że mam chwilę dla siebie. Kiedy zdaję sobie sprawę, że do imprezy pozostała godzina, jestem zmuszona przerwać czytanie i zająć się szykowaniem. Kiedyś wyznaczyliśmy z chłopakami zasadę, że impreza równa się nocka. Żadne z nas nie chce wracać do domu ukradkiem po pijaku, dlatego też pakuję wszystkie potrzebne rzeczy do torby po czym otwieram szafę próbując znaleźć coś odpowiedniego. W końcu decyduję się na koktajlową jasnoróżową sukienkę. Kiedy spinam włosy w luźny kok, do pokoju wchodzi Jessie pytając: 
- Gdzie się wybierasz? 
- Idę na imprezę do Alexa. Nie wrócę dziś na noc. - odpowiadam wcale na nią nie patrząc 
- A będzie Tom? - wypala Jessica, ale zaraz zdaje sobie sprawę że jest to raczej pytanie retoryczne, więc dodaje szybko: - Ile będzie osób?
- Nie wiem, nie wypytywałam o szczegóły. - wiem doskonale czego tak naprawdę chce moja siostra, więc mówię wyprzedzając jej pytanie: - Nie możesz iść ze mną. Nagle podnoszę się z krzesła i mijam ją bez słowa.

   Kiedy jestem na podjeździe prowadzącym do domu  Alexa, słyszę głośną klubową muzykę. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie to kulturalne spotkanie przy cieście, a prawdziwa szalona impreza. Za zdziwieniem mijam kolejne samochody i zastanawiam czy w niewielkim domku mojego przyjaciela wszyscy się pomieszczą. Już od progu szerokim uśmiechem wita mnie Alex, nieukrywający, że już wypił za dużo. 
- Hej mała! Trzymaj, tak na rozluźnienie. - mamrocze podając mi puszkę z piwem, po czym podchodzi tanecznym krokiem do jednej z dziewczyn. Patrząc na niego kiwam głową, nie dowierzając ile jest w nim beztroski i młodzieńczego buntu. Kiedy wchodzę do salonu wypatruję Toma. Przynajmniej jednego jestem pewna, że on będzie w stanie normalnie ze mną pogadać. Niestety nie widzę go, więc dosiadam się do stolika przy którym siedzi grupka dziewczyn z mojej klasy. Niezbyt się przyjaźnimy, ale na imprezach każdy jest przyjacielem każdego. 
-.... No i wiecie podszedł do mnie i zagadał. No więc ja od razu poprawiam włosy żeby nie wyjść na kretynkę! - Dochodzą mnie strzępy ich bezsensownej rozmowy. Upijam duży łyk piwa, ale mam wrażenie, że potrzebuję czegoś mocniejszego. Kiedy wybieram się na poszukiwania wódki, kątem oka dostrzegam Alexa całującego tajemniczą blondynkę. Wiem  doskonale, że jest już do końca pijany i nie myśli odpowiedzialnie, na pewno nie zna nawet jej imienia. Pomimo to,  czuję dziwne kłucie w żołądku, jakbym się stresowała. Stoję wgapiona w nich na samym środku pokoju kiedy nagle ktoś przytula mnie od tyłu. To Tom w wersji wyluzowanej. 
- Jak się bawisz? - Tom próbuje przekrzyczeć muzykę. 
- Niedawno przyszłam. Szukałam cię. - odpowiadam próbując nie patrzeć w stronę Alexa.- Może pójdziemy poszukać spokojniejszego miejsca?
- Jasne, chodź! - Tom łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę gabinetu taty Alexa. Cisza tam panująca jest lekarstwem dla moich uszu. Przyjaciel siada na wielkim, obitym skórą krześle biurowym a ja wskakuję na biurko i macham radośnie nogami. 
- Wiesz kim jest ta blondynka?.... Ta która...- Zaczynam mówić, ale czuje pewną nieśmiałość.
- Ta która całowała Alexa?- Dokańcza bez zawahania Tom.- To Kelly, jego stara koleżanka, która przyleciała na dwa tygodnie do Anglii w odwiedziny. Kiedyś byli sobie bliscy, ale mieli może jedenaście, dwanaście lat. Po prostu przyjaźń. Potem wyjechała do Włoch, ale nie stracili ze sobą kontaktu. 
- Teraz kiedy wróciła nie widać aby była to tylko przyjaźń.- mówię cicho nie mogąc się powstrzymać. Nagle dostrzegam na twarzy Toma przygnębienie. 
- Możliwe. - odpowiada i kieruje się w stronę drzwi.- Ja idę trochę potańczyć. Idziesz ze mną? 
Chwytam za puszkę piwa i upijam duży łyk po czym idę śladami Toma. Przez resztę wieczoru staram się nie myśleć o Kelly i świetnie się bawię. Około godziny 23:00 czuję, że alkohol uderza mi do głowy. Daję się ponieść muzyce i wszechobecnej zabawie. 

   W końcu impreza dobiega końca i goście zaczynają opuszczać dom mojego kumpla. Czuję się już wyczerpana i pragnę jedynie położyć się spać. Kiedy dostrzegam Alexa, biegnę w jego stronę. 
- Chciałabym już się położyć. Który pokój jest wolny?- pytam, ale powątpiewam, że zrozumiał znaczenie mojego pytania. 
- Idź do mnie... Ja nie zamierzam jeszcze kończyć balangi... -  odpowiada skołowany. 
Kiedy otwieram drzwi pokoju Alexa, na łóżku leży Tom, ale wcale nie śpi. Gapi się w sufit bawiąc się miękką piłeczką. 
- Źle się czujesz?- pytam zaniepokojona. On w końcu spogląda na mnie i odpowiada dziwnie zachrypniętym głosem:
- Nie. Nic mi nie jest. Pewnie chcesz już iść spać.- Podnosi się i ściska moją dłoń na pożegnanie, chociaż wiem, że i on będzie nocował w tym domu. Chwyta swoją bluzę leżącą na zniszczonym obrotowym fotelu Alexa i szybko wychodzi rzucając mi jedynie smutne spojrzenie. Kiedy wychodzi upadam na łóżko, ale czuję pod sobą twardy przedmiot. Zdaję sobie sprawę, że Tom zapomniał telefonu i gdy wstaję by iść mu go oddać, nagle przychodzi sms. Nie wiem co mną kieruje, może alkohol, może wścibskość, ale mimowolnie zaglądam do telefonu wyświetlając całą rozmowę. 

No i co? Powiedziałeś jej!?  - Adam 

To nie takie proste... Czy ty kiedykolwiek wyznawałeś komuś miłość!? 
Poza tym to chyba Alex siedzi dziś w jej głowie. Nie dam rady. - Tom 

Jeśli będziesz to wiecznie przekładał to naprawdę ją stracisz! 
A chyba nie chcesz żeby twój kumpel zabrał ci Emily sprzed nosa! 

Po tym co właśnie przeczytałam, moje nogi wydają się jak przyklejone do podłogi. Nie jestem w stanie się ruszyć, tym bardziej oddać przyjacielowi telefon. Kucam obok łóżka i zamykam oczy. Szok sprawia, że czuję się bezradna i zestresowana. Nagle słyszę delikatne pukanie do drzwi.
- Mam nadzieję, że jeszczaje nie śpisz. Zapomniałem komórki. - Tom wychyla głowę zza drzwi.
Na jego widok cała sztywnieję. Kiedy wchodzi do pokoju i rozgląda się w poszukiwaniu zguby, wstaję i podaje mu przedmiot. On uśmiecha się, nie podejrzewając, że mogłabym być zdolna do czytania cudzych sms- ów. Gdy już chce wyjść, dotykam go spontanicznie za ramię i pytam: 
- Chcesz mi coś powiedzieć? - zaraz karcę się za to w myślach. On patrzy na mnie zdziwiony i przysuwa się niebezpiecznie blisko mnie. Teraz jestem w stanie poczuć jego oddech i ciepło jego ciała. Wiem, że bije się z myślami, wiem, że zastanawia się czy zdradzić mi swój sekret. Jednak strach jest silniejszy. Nagle odsuwa się jak poparzony i mówi niewyraźnie:
- Nie... Skąd ten pomysł? Muszę już iść. Jestem zmęczony. - I sekundę później już go nie ma. Przez pewien czas stoję nieruchomo wpatrzona w drewniane drzwi, udekorowane plakatem Bastille. Potem kładę się do łóżka i pragnę by jak najszybciej dopadł mnie sen. 





Ps. Jeśli rozdział się podobał ( bądź nie) , to zostawcie po sobie komentarz! To dla mnie cenna uwaga! 
Z góry dziękuję! :P




niedziela, 9 czerwca 2013

"MIŁOSNE ROZTERKI" 
Rozdział 2. 

   Słysząc głośny dźwięk domofonu upuszczam małą torebkę, z której wylatuje cała zawartość. Klnę pod nosem i w pośpiechu zbiegam ze schodów by otworzyć drzwi. Gdy je otwieram zamieram na chwilę wpatrzona w swoich przyjaciół. Oboje stoją schludnie ubrani, zasłaniając twarze bukietami róż. Nawet teraz widzę różnice pomiędzy nimi. Alex trzyma w ręku róże białe, a Tom czerwone. W tym samym momencie odsuwają kwiaty od siebie i wyciągają je w moją stronę. Ich widok tak mnie rozbawił, że nie mogę powstrzymać śmiechu. 
- Szczęśliwych walentynek! - Krzyczy Alex po czym podchodzi i mocno mnie obejmuje. Po chwili Tom robi to samo. Nagle słyszę zamykające się drzwi pokoju. Wiem doskonale, że to Jessica, moja młodsza o rok, szesnastoletnia siostra. Od kilku lat jest zakochana w Tomie i za każdym razem jak on przekracza próg naszego domu, nie można się od niej opędzić. 
- Cześć chłopaki, fajnie wyglądacie! - mówi Jessi. Kiedy mija mnie by przybić piątkę z Tomem, czuję silny zapach perfum i patrzę na nią z niedowierzaniem. Gdy przypominam sobie o torebce  zostawiam ich na chwilę samych. Zbierając wysypane rzeczy z podłogi, słyszę głośny śmiech siostry. 
- taaak...Korzystaj, masz swoje pięć minut... - mówię cicho sama do siebie. Gdy jestem z powrotem na dole, obrzucam Jessicę zimnym spojrzeniem i popycham przyjaciół do wyjścia. 
- Tylko nie narozrabiaj za bardzo siostrzyczko! Taka szkoda, że nigdzie nie wychodzisz...- mówię i zaraz zamykam frontowe drzwi. Jestem pewna, że właśnie wygłasza na mój temat najgorsze słowa.
Gdy wsiadamy do auta Alexa, Tom zadaje mi dziwne pytanie:
- Czemu właściwie tak bardzo jej nie lubisz? 
- Przecież wiesz... Nie będę ci powtarzać. - odpowiadam odwracając wzrok w stronę szyby. Atmosfera robi się mało przyjemna. Gdy ruszamy zaczynam rozmyślać o pytaniu przyjaciela. Jessica jest moją przyszywaną siostrą. Wprowadziła się do mojego domu ze swoim ojcem Johnem ponad 5 lat temu, gdy związek mojej mamy i jego nabrał powagi. Wtedy już mama była pogodzona ze stratą męża, który zginął pod kołami samochodu w śnieżny wieczór. Podczas informowania mnie o nowych lokatorach powiedziała: " Dzięki Johnowi wyszłam na prostą, on na nowo nauczył mnie kochać." Wtedy zrozumiałam, że to dla niej wiele znaczy i nie buntowałam się przeciwko jej decyzji. Poza tym bardzo polubiłam partnera mamy i z czasem zaczęłam nazywać go "tatą", i tak zostało do dziś. Jednak Jessica zawsze była ważniejsza. To jej poświęcano mnóstwo czasu. I za to tak strasznie jej nienawidzę. Zabrała mi nie tylko mamę, ale też ojca (Johna), którego wtedy potrzebowałam. 

- Dobra, rozchmurzcie się. Są walentynki, idziemy do kina. Bawmy się!- mówi nagle Alex i włącza głośno radio, po czym zaczyna śpiewać znaną piosenkę. Jego humor od razu udziela się również mnie i odganiam przykre wspomnienia. Zanim Tom przyłącza się do śpiewania, szepcze mi do ucha " przepraszam". Uśmiecham się i łapię go za rękę, przekazując mu tym samym wiadomość, że nic się nie stało. Czuję nagły przypływ sympatii do niego, bo kolejny raz pokazuje,że się mną przejmuje i doskonale rozumie co mnie boli. 

 Gdy jesteśmy już w kinie siadam pomiędzy chłopakami. W trakcie reklam śmiejemy się głośno, ale potem próbuje ich uspokoić. Chwytam ich obu za ręce i zdaję sobie sprawę z tego, jaką jestem szczęściarą, że ich mam.

 Reszta wieczoru mija fantastycznie. Po kinie zahaczamy o modny klub i dajemy się porwać szalonym tańcom. Około godziny 1:00 w nocy postanawiamy wrócić do domu. Z powodu nietrzeźwości Alexa, to Tom musi poprowadzić auto i odwieźć nas. Gdy podjeżdżamy pod moje podwórko, Tom wysiada razem ze mną i chwyta mnie delikatnie za ramię. 
- Emily... dobrze wiem co przeżywasz. Po prostu uważam, że nie powinnaś się tak wszystkim stresować.- kiedy to mówi pochyla się nade mną  nieznacznie. 
- Już w porządku. Przecież mnie znasz, długo nie potrafię się smucić. - uśmiecham się szeroko do niego i przytulam z całej siły. W tej chwili myślę sobie, że nie ma rzeczy, z którą bym sobie nie poradziła, jednak ta sprawa to wyjątek. 
- Do zobaczenia jutro! Muszę odwieźć tego pijaka do domu :) - żegna się Tom i znika w ciemności nocy.  


Ps. Pozostaw po sobie opinię! :P

środa, 5 czerwca 2013


"MIŁOSNE ROZTERKI" 
Rozdział 1.

    Bycie szczęśliwym w dzisiejszych czasach to nie lada wyzwanie. Szczególnie dla nastolatki pełnej emocji w wyniku okresu dojrzewania. Jednakże ja jestem inna. Zamiast załamywać się po przegranej, uśmiecham się i walczę. Zamiast siedzieć bezczynnie wolę podejmować spontaniczne decyzje. Wiem, że to życie mam tylko jedno i chcę czerpać z niego ile się da! Jestem niepoprawną optymistką, która do szczęścia nie potrzebuje nic więcej prócz przyjaźni. Cechą wyróżniającą mnie z tłumu jest fakt, że mam dwóch przyjaciół. Ale nie są to zwykli przyjaciele! To dwaj siedemnastoletni mężczyźni, chociaż do "prawdziwych mężczyzn" wiele im brakuje :). Są trochę jak woda i ogień, dwa różne światy. Alex to chłopak, z którym nie można się nudzić. Pełen energii i poczucia humoru. Bez niego nie warto iść na żadną imprezę bo to zawsze on je rozkręca. Czasem brakuje mi w nim powagi i okazywania jakichkolwiek uczuć. On żyje z dnia na dzień, mało odpowiedzialnie. Jednak cieszę się, że mam go przy sobie. Jeżeli chodzi o wygląd to jest to typ niegrzecznego chłopca, z wiecznie potarganymi blond włosami i błękitnymi oczami. Gdybym nie była jego kumpelą na pewno uznałabym, że jest przystojny. Od kiedy go znam dziwię się każdego dnia, że wciąż jest samotny. Z drugiej strony mam Toma, wysokiego bruneta o ciemnej karnacji. O takich ludziach jak on, mówi się, że są "do rany przyłóż". Jest niezwykle wrażliwym i romantycznym chłopakiem, który zawsze jest w stanie cię pocieszyć, a w razie potrzeby oddać serce. Uwielbiam z nim rozmawiać o trudnych sprawach bo jestem przekonana, że świetnie mnie rozumie i słucha. Wbrew pozorom Alex i Tom bardzo się lubią. Można powiedzieć, że się uzupełniają ponieważ Alex robi wszystko by Tom nie robił z siebie zapiętego na ostatni guzik dżentelmena, a Tom uspokaja niepokornego Alexa kiedy trzeba. Wiem, że mam ogromne szczęcie, że mam ich przy sobie. Są dla mnie trochę jak bracia, spędzamy ze sobą tyle czasu, że nawet tak ich traktuję. Oboje są przynajmniej raz w tygodniu u mnie na obiedzie, ponieważ moja mama bardzo ich polubiła. Spędzamy ze sobą prawie każdą szkolną przerwę oraz  czas wolny. 


 - Emily! Ja z ojcem już wychodzimy. A ty co zamierzasz dziś robić? - słyszę dobiegający z przedpokoju głos mamy wychodzącej z tatą na walentynkową kolację. Wychylam głowę zza drzwi mojego pokoju i krzyczę z piętra:
- Wychodzę z chłopakami do kina. Wrócę późno. Bawcie się dobrze!- kiedy to mówię zastanawiam się po co informowałam rodziców o późnym powrocie do domu, skoro i tak spodziewam się, że pojawią się w domu dopiero nad ranem, a może i później. Gdy słyszę dźwięk zatrzaskujących się drzwi, włączam głośno muzykę i rzucam się na łóżko. Chwytam w ręce cztery czerwone kartki z okazji walentynek przeglądając je setny raz. Wiem, że dwie są na pewno od moich kumpli, bo to nasza coroczna tradycja, dzięki której okazujemy sobie przyjaźń. Zastanawiam się nad dwiema pozostałymi. Są piękne, zrobione ręcznie z miłosnym wierszykiem w środku, podpisane jedynie: "Ten, który będzie na ciebie czekał" oraz     " Twój rycerz". Drugi podpis niezwykle mnie rozbawił, a po głowie przeleciała mi myśl, że chciałabym dowiedzieć się kto jest autorem tych słów. Te kartki bardzo mnie zdziwiły, ponieważ nigdy nie postrzegałam siebie jako atrakcyjnej dziewczyny. Nigdy też nie miałam zbyt wielu adoratorów, aż tu nagle w mojej ręce dwie obce walentynki! Czując się dowartościowana, teatralnie przechadzam się po pokoju udając seksowną kusicielkę po czym wybucham szczerym śmiechem i stwierdzam, że nie ma we mnie nawet szczypty powabności i kobiecości. W końcu odruchowo spoglądam na zegarek. 19:30. Zdaję sobie sprawę, że za 15 minut przyjdą po mnie chłopaki i wybieramy się do kina na tanią komedię romantyczną, tak żeby uczcić ten "ważny dzień zakochanych par". W pośpiechu szukam ciuchów, maluję rzęsy tuszem i przejeżdżam szczotką po włosach, a niedługo potem rozlega się w domu głośny dźwięk domofonu. Alex i Tom.  




Ps. "Miłosne rozterki" to moje drugie opowiadanie na tym blogu. Mam nadzieję, że wam się spodoba i przyjmiecie je tak pozytywnie jak "Odnaleźć szczęście". Do tej historii postaram się wpleść trochę humoru i lekkości. Proszę o szczere komentarze, które są dla mnie ważną opinią. :P

niedziela, 2 czerwca 2013

 "ODNALEŹĆ SZCZĘŚCIE" 
Epilog 

  Od pamiętnego deszczowego popołudnia, kiedy to David wyznał mi swoje uczucia, minęły prawie cztery miesiące. Był to najlepszy okres w moim życiu. Przeżyłam prawdziwą młodzieńczą miłość, tak jak to sobie wcześniej wyobrażałam. Cały świat nabrał dla mnie innych barw, czułam bezpieczeństwo i odnalazłam poczucie własnej wartości. David zmienił się dla mnie z niegrzecznego chłopca w czułego romantyka. To już nie popularność była dla niego najważniejsza, ale JA. 
  Niestety w życiu nie zawsze jest tak jakbyśmy tego chcieli. Dzisiaj nie ma już NAS. Żyjemy obok siebie, ale nie tak blisko. Pewne cechy charakteru się nie zmieniają, zostają w nas choć pragniemy się ich pozbyć. Po pewnym czasie wspaniale spędzonego wspólnie czasu, zaczęłam dostrzegać to, co różniło nas  kiedy spotkałam go po raz pierwszy. Byłam zmuszona się z nim rozstać, ale zależało mi na dalszej przyjaźni. Nie pozwoliłam mu się ode mnie odwrócić i zapomnieć o tym co nas łączyło. Gdzieś na dnie serca nadal jest "moim Davidem",którego pokochałam tak niespodziewanie. Nadal gdy na niego patrzę czuję ścisk w żołądku. Bo kiedy się kogoś kochało, to zawsze pozostaje ślad. 
  Nie wiem co przyniesie przyszłość. Może los jeszcze kiedyś nas połączy, ale  teraz wiem, że podjęłam dobrą decyzję. Nie żałuję ani chwili z nim spędzonej i pragnę zapamiętać ten okres na zawsze. Ten związek nauczył mnie jednego: Miłość może cię spotkać w najmniej oczekiwanym momencie.  

KONIEC






Ps. Liczę na szczere komentarze dotyczące nie tylko epilogu, ale całego opowiadania! Bardzo mi na tym zależy! :P