poniedziałek, 26 sierpnia 2013

"Miłosne rozterki" Rozdział 11.



 


          - Wiedź, że będę na ciebie czekał. - wyszeptał patrząc prosto w moje oczy. Na jego twarzy malował się ból i rozczarowanie. Ostatnią rzeczą jakiej pragnęłam to go zranić, a właśnie to zrobiłam. Dotknęłam dłonią jego ramienia i powiedziałam:
- Naprawdę Cię kocham, ale jest to miłość wyłącznie przyjacielska. Przepraszam, że dałam ci jakąkolwiek nadzieję... Zasługujesz na kogoś lepszego niż ja i wierzę, że już wkrótce odnajdziesz swoje szczęście beze mnie. 
Po chwili ciszy odwrócił się na pięcie i rzucił  niechętnie: "Zaczekam". Z odrętwienia wybił mnie dźwięk trzaskających drzwi. Łzy napłynęły mi do oczu, ale zaraz przypomniałam sobie czego tak naprawdę chcę. Wchodząc po schodach minęłam mamę pokazując ręką sygnał by nie wtrącała się w nieswoje sprawy. Miałam to szczęście, że moja rodzinka zawsze rozumiała trudy okres dojrzewania. Szczególnie po śmierci taty, John i mama dawali mi mnóstwo swobody, ale jednocześnie mieli na mnie oko. Ja rzadko się buntowałam dlatego tworzyliśmy zgrany "kwartet". Zanim ruszyłam do tego, któremu byłam w stanie oddać swoje niedoświadczone serce, zamknęłam się w pokoju i rozpakowałam walizkę, która przypominała mi o feriach u ciotki. Wyciągając poszczególne rzeczy, zauważyłam drżenie moich rąk. Stres brał górę i nawet teraz nie potrafiłam nad nim zapanować.
- Wszystko w porządku? - Zza drzwi wyłoniła się promienna twarz. 
- Tak, wejdź. - Uśmiechnęłam się do Jessiki, która chwilę potem usiadła na moim łóżku i machała nerwowo nogami. 
- Przepraszam za wszystko...- powiedziała, a ja spojrzałam na nią zszokowana. - Między nami nie układało się ostatnio najlepiej. Wiem, że przeżywałaś trudny okres, a ja byłam wścibska... 
W tym momencie poczułam się fatalnie. Moja młodsza o rok siostra wydawała się dojrzalsza ode mnie. Wstałam i przytuliłam ją po czym z trudem przyznałam się do błędu: 
- To nie twoja wina. To ja nie potrafiłam zapanować nad emocjami.- Jej usta wykrzywiły się w radosnym grymasie. Poklepała mnie po plecach i wychodząc z pokoju dodała mi otuchy:
- Nic się nie bój! Szykuj się i pędź do niego. 
Po tych słowach chwyciłam kosmetyczkę i zrobiłam się na bóstwo. Patrząc w lustro nie wierzyłam własnym oczom; dawno nie wyglądałam tak dobrze. Stojąc przed szafą pełną ubrań, zdecydowałam się na zwykłe rurki i obcisły top. Nie chciałam wyglądać wulgarnie, ale zwykły dres też odpadał. Westchnęłam ciężko i powiedziałam do siebie: " Teraz albo nigdy". 

      Czekając pod drzwiami po naciśnięciu dzwonka, ściskałam nerwowo palce i gryzłam wargi umalowane różową szminką. Kiedy w końcu pani Morgan wpuściła mnie do środka byłam na granicy omdlenia. Kierując się w stronę męskiego pokoju, powtarzałam w myślach przebieg mojej przemowy. Nie zdążyłam zapukać a blond czupryna pojawiła się witając mnie radośnie. 
- Emily? Nie mówiłaś, że przyjdziesz...Wchodź! 
Rozejrzałam się po pokoju wypatrując jakiejś zmiany, ale dostrzegłam jedynie brak plakatu Bastille na drzwiach. Postanowiłam tak zacząć rozmowę.
- Przestałeś ich słuchać? - Skierowałam palec w miejsce nieobecnego już plakatu. 
- Zamówiłem nowy, większy. - odpowiedział. - A co cię tu sprowadza? 
Wzięłam głęboki wdech i zebrałam się w sobie.
- Muszę ci coś wyjaśnić...- Alex pokiwał znacząco głową bym zaczęła. - Wspólne ferie uświadomiły mi pewną rzecz... Tyle lat się znamy, zawsze byliśmy najlepszymi kumplami dlatego zarówno twoje uczucie, jak i Toma zaskoczyło mnie. Początkowo myślałam, że miłość to jedynie fajnie spędzony wspólnie czas i dobra komunikacja, dlatego chciałam spróbować z Tomem. Jednak później uświadomiłam sobie, że to właśnie do ciebie mnie ciągnie. Gdy tylko się pojawiałeś czułam coś więcej niż przyjacielską więź... Czułam podniecenie i chęć bliskości. To jest to co was różni. 
Zbliżyłam się do Alexa i pogładziłam jego policzek.
- Kocham Cię... Tego nigdy nie byłam w stanie powiedzieć Tomowi. 
Jego oczy nie wyrażały żadnych emocji. Stał i słuchał w skupieniu myśląc zapewne nad odpowiedzią. 
Przysunęłam się bliżej niego, ale on ani drgnął jak miał to w zwyczaju. 
- Skąd mam mieć pewność, że nie odejdziesz tak jak od Toma? 
- Nawet będąc z nim, myślałam o tobie, choć za każdym razem się za to karciłam. On jest taki wrażliwy... delikatny. Nie chciałam go zranić, wolałam spróbować i dać mu chociaż odrobinę radości... Jednak on nie był tym na kogo czekałam. Kocham Cię! - objęłam jego twarz dłońmi i czekałam aż on powie to samo, ale on jedynie na mnie patrzył zastanawiając się czy mi zaufać. W końcu dotarło do mnie, że mnie nie chce, że daje mi po prostu nauczkę." Nie chciałaś mnie wtedy, nie będziesz mieć mnie teraz". Oczy zaszkliły się łzami, opuściłam ręce i powoli wycofywałam się. Odwróciłam się i podążałam w stronę drzwi. Nacisnęłam klamkę, a on zapytał:
- Dokąd idziesz? 
- Zrozumiałam aluzję... 
- Przecież nic nie powiedziałem! 
- No właśnie! 
W kilku krokach był już przy mnie. Poczułam zapach jego perfum i odpłynęłam. Oparł się ręką o drzwi tworząc między nami niewielką przestrzeń.
- Ty kazałaś tyle na siebie czekać a mi nie dajesz chwili zastanowienia? - Jego usta były tak blisko, że z trudem powstrzymywałam się od nagłego pocałunku. On się ze mną droczył. Sprawiało mu to przyjemność... W końcu i on nie wytrzymał napięcia między nami. Zdjął maskę aroganta i przycisnął swoje usta do moich. Miałam wrażenie jakby właśnie teraz rozładowywał całe swoje pożądanie, które tłumił w sobie do tej pory. Przycisnął mnie mocniej do drewnianych drzwi i całował kolejno usta, policzki, szyję... Jednocześnie jego ręka błądziła po mojej talii, a ja wolałam nie posuwać się dalej jak targanie jego włosów. Kiedy poczułam jego gorącą dłoń na nagich plecach, gwałtownie się wzdrygnęłam, a on niewątpliwie to zauważył.
- Spokojnie...- powiedział łapiąc oddech.- To nie czas i miejsce na to. Chciałbym żeby wszystko było idealnie. 
Odwzajemniłam jego uśmiech i pociągnęłam go za kołnierz niebieskiej koszuli. 
- Skoro to nie czas i miejsce to mnie nie kuś. - powiedziałam tuż przy jego uchu. Po chwili usłyszeliśmy niepewne pukanie. i odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. 
- Nie chcę przeszkadzać... - zaczęła nieśmiało mama Alexa.
- Już to zrobiłaś. - wtrącił i spojrzał na nią spod długich rzęs. 
- Czy zostaniesz u nas na kolacji Emily? 
- Jasne. - złapałam chłopaka za rękę i uśmiechnęłam się do pani Morgan.
- Emily będzie naszym jeszcze częstszym gościem niż do tej pory, mamo. 
Pani Morgan spojrzała na nasze splecione dłonie i uniosła znacząco brwi. Burknęła "rozumiem" i zostawiła nas samych. Alex przytulił mnie i szepnął w moje włosy:
- Nareszcie jesteś moja. Lepiej późno niż wcale... Kocham Cię! 
Po tych słowach poczułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Byłam pewna, że dokonałam trafnego wyboru.


* * *

        Prawdziwa miłość często jest tuż pod naszym nosem, ale trudno nam ją dostrzec. Czasem znajdujemy ją w kimś kto do tej pory pełnił zupełnie inną rolę w naszym życiu. Uczucia są pełne tajemnic, rzadko kiedy jesteśmy w stu procentach pewni czy to jest "to", ale musimy się otworzyć i spróbować bo nieoczekiwanie możemy przegapić wielką okazję. Nie bójmy się zaryzykować! Nie wróżmy co będzie dalej! Po prostu kochajmy i czekajmy na to co przyniesie los. I pamiętajmy, że w życiu liczy się tylko MIŁOŚĆ.






Ps. I tak zbliżyliśmy się do końca opowiadania. W tym tygodniu przewiduję dodanie epilogu i to by było na tyle. Mam nadzieję, że rozdział się podobał i pozostawicie po sobie opinię! 


Dedykacja dla Adama, który będzie niezadowolony z obrotu sytuacji. Sorry :*

12 komentarzy:

  1. Już koniec? A co z Tomem? Alex jest cudowny i wręcz idealny, przez ciebie załapię doła. W życiu nie znajdę takiego faceta. Świetny rozdział, już nie mogę doczekać się nowego opowiadania. Powtórzę - Alex jest cudowny. Mam jeszcze pytanie - czy ty od początku wiedziałaś, że właśnie tak zakończysz opowiadanie czy zmieniałaś koncepcję?
    Jeśli miałabyś chwilę, to u mnie jest nowy rozdział.
    Pozdrawiam i ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od początku wiedziałam xd
      Dziękuję za pozytywny komentarz.

      Usuń
  2. To już koniec? Nieeee ;c
    Rozdział cudowny, przeczytałam go jednym tchem. Cieszę się, że Emily jest z Alex'em :3
    Pozdrawiam i zapraszam na nowe rozdziały u mnie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam focha na Ciebie pani Autorko ;| ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam focha na Ciebie pani Autorko ;| ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej. Bardzo fajny rozdział.
    W sumie coś tak myślałam, że wybierze Alexa. Ale szkoda mi Toma. Biedak. Mam nadzieję, że znajdzie swoją drugą połówkę i będzie szczęśliwy.
    Piękne słowa napisałaś na koniec rozdziału. Bardzo mi się podobały. Trafiły prosto do mojego serduszka :)
    Nie wierzę, że to już koniec opowiadania ;( Będzie mi go brakować.
    Ale niestety wszystko ma kiedyś swój koniec.
    Pozostaje mi już tylko oczekiwać na epilog. Mam nadzieję, że zaczniesz pisać kolejnego bloga, że będę miała jeszcze okazję poczytać Twoją twórczość.
    Ściskam, Maarit :*

    OdpowiedzUsuń
  6. No na to liczyłam ;* Cudowny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuję się zmuszona do napisania tego!
    Zaskoczyłaś mnie tym Alexem, mimo że lubię go bardziej niż Toma. Nie przypuszczałam jedynie, że bohaterka podziela moje zdanie :D
    Chciałam ci powiedzieć, że strasznie się ociągasz z tym pisaniem!

    PS.
    WSTAWIAJ EPILOG, GŁĄBIE (w nagrodę pożyczę ci książkę)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny! Szkoda, że to już ostatni, ale koniec jest początkiem czegoś nowego więc czekam na kolejne opowiadanie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział bardzo przyjemny! Po przeczytaniu początku już myślałam, że bohaterka oleje Alexa. Jednak z biegiem czasu sprawy potoczyły się inaczej. Ona do niego przyszła. Co skończyło się tym, że są parą. Baaaardzo słodką parą :D Cieszę się, że dziewczyna wybrała właśnie jego. Szkoda tylko, że to opowiadanie dobiega do końca, ale mam nadzieję, że stworzysz coś nowego. Pozdrawiam cieplutko ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. czemu nie wydasz książki? <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Moj plan sie nie udal, planowalam zjesc sniadanie czytajac opowiadanie...ale jak zaczelam czytac zapomnialam zupelnie o sniadaniu tak sie wciagnelam i teraz musze jesc zimne! Ale bylo warto.
    Nie wiem jak ty to robisz naprawde, wzbudzasz we mnie tak sprzeczne emocjie... Jednoczesnie jakas czastka mnie chciala zeby byla z tomem, od poczatku tego chcialam, a z drugiej strony jestem szczesliwa ze jest z alexem... Ja nie wiem!
    Chce wiecej takich opowiadan! Licze na ciebie
    karolciuś.

    OdpowiedzUsuń