"Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej
z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych
serc, ale ona jest sprytniejsza – wie, jak przeżyć".
Jonathan Carroll
MARTA
Większość z Was oddałaby wszystko żeby spędzić wakacje w jednym z najpiękniejszych i najciekawszych miejsc w Europie. Wizja słonecznych i pełnych radości dni to marzenie niemal wszystkich. Co jednak zrobić w sytuacji kiedy zawalił ci się związek a ty zamiast go ratować pakujesz walizki i jesteś zmuszona być wszystkim wdzięczna za to, że wyłożyli na ciebie kupę forsy? Niewątpliwie Hiszpania zrobiłaby na mnie ogromne wrażenie, ale teraz ważniejszy był Piotrek. Fakt, że okazał się palantem, który ucieka gdy coś się nie układa, ale prawdą jest również to, że wciąż go kocham.
- Marta! Słyszysz?! Niedługo będziemy na miejscu... - koleżanka szturchnęła mnie w bok i uśmiechnęła się szeroko. W autokarze panował niesamowity gwar, ale nawet to nie przeszkadzało mi w rozmyślaniu o przeszłości.
- Tak, dotarło do mnie. - odpowiedziałam żeby się odczepiła, ale ona nie dała za wygraną:
- Wiem, że nie chcesz tu być, ale obiecuję, że będą to wakacje twojego życia! Ze mną nigdy nie jest nudno, a zresztą jest tu wiele fajnych osób. Przekonasz się!
Trudno było mi w to uwierzyć, ale Anka miała niesamowitą charyzmę i energię, która sprawiała, że ludzie przy niej diametralnie zmieniali czarne okulary na różowe. Nawet ja na chwilę zapomniałam o całym świecie i delektowałam się widokami za oknem. Kiedy dotarliśmy na miejsce, poczułam zupełnie inny klimat; oprócz upału, charakterystyczna radość i śmiech wypełniały to miasto. Ludzie przepychali się obok mnie podekscytowani a ja po prostu skierowałam się w stronę hotelu aby dać upust zmęczeniu. Nasza miejscówka okazała się być zwykłym ośrodkiem kolonijnym bez żadnych luksusów, poza basenem, na który obecny był widok z balkonów. Od razu padłam na łóżko i napisałam szybkiego sms-a rodzicom:
"Dotarliśmy. Jest świetnie."
Oczywiście zmuszona byłam skłamać ponieważ nie chciałam ponownie wyjść na niewdzięczną córkę, za którą mnie uznali gdy początkowo odmówiłam wyjazdu. Osobiście uważam to za skandal, iż rodzice pozbywają się swojego niemal pełnoletniego dziecka tylko dlatego, że sami zaplanowali sobie wyjazd we dwoje. Tym bardziej,że to dziecko próbowało każdego chwytu by tylko tu nie trafić. Nagle drzwi trzasnęły a Anka zaczęła energicznie gadać rozpakowując swoją torbę podróżną.
- Przejrzałam każdy zakątek tego hotelu i uważam, że będziemy mogły nieźle się bawić nawet nie idąc na plażę! A ile tu fajnych gości! Wysportowani...pewni siebie... Będzie w czym wybierać!
- Chyba już zapomniałaś czemu tu jestem... I ani myślę o podrywie! - ostrzegłam ją.
- Chyba nie będziesz cały wyjazd poświęcać rozmyślaniom o tym gnojku!? Zadowolił się inną a ty czujesz się winna?! Chyba nigdy tego nie zrozumiem...- sięgnęła po kostium i idąc do łazienki rzuciła: - Szefowa pozwoliła nam już skorzystać z basenu bo obiadokolacja dopiero o 18:00. Idziesz?
Chwilę zastanowiłam się nad jej słowami a potem sama zaczęłam grzebać w walizce w poszukiwaniu bikini.
Gdy byłyśmy już gotowe, skierowałyśmy się w stronę basenu gdzie nieźle bawili się już nasi znajomi. Chyba nikt nawet nie rozpakował torby, bo wszyscy zgromadzili się w tym miejscu w niecałą godzinę od przyjazdu. Szłyśmy wzdłuż rzędu leżaków szukając jakiegoś dla nas, ale najwyraźniej się spóźniłyśmy. Przyjaciółka jak gdyby nigdy nic, rzuciła ręcznik na brudny beton i wskoczyła rozgrzana upałem do wody. Ja tymczasem stałam i rozglądałam się po kątach szukając innej znajomej twarzy. Mój wzrok zatrzymał się na postawnej sylwetce mężczyzny, stojącej pod parasolem baru z napojami. Na jego piersi widniał gwizdek dzięki któremu zorientowałam się, że to ratownik. Był wysoki i opalony a jego brązowe włosy zostały zwichrzone hiszpańskim wiatrem. Kiedy tak stałam wpatrzona w niego, nagle on to zauważył a na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Z tej odległości nie widziałam go zbyt dobrze, ale miałam wrażenie jakby się uśmiechnął. Faktem było jednak to, że nie robił tego z mojego powodu...To byłoby niedorzeczne!
***
- Jakie masz plany na wieczór? - zapytała mnie pomiędzy kęsami spaghetti Ania.
- Jeszcze nie wiem, ale możliwe, że wybiorę się do miasta a potem na plażę. A ty?
Przyjaciółka spojrzała ukradkiem na sąsiedni stolik, przy którym swój obiad jedli czterej przystojniacy. Nie musiała już nic mówić. Wiedziałam, że ten wieczór spędzę sama. Kilka minut później spakowałam portfel do torby, poinformowałam opiekunkę o moim wyjściu i poszłam na poszukiwania drogi prowadzącej nad morze. Nigdy nie miałam większych problemów z językiem angielskim, więc bez problemu spytałam o kierunek mojego spaceru. Z każdą chwilą niebo robiło się coraz bardziej szare, a wąskie uliczki ciemne i mało oświetlone. Jednak deptak wypełniony był z każdej strony sklepami i kawiarniami, od których biły żywe i radosne kolory. Wśród wielu głosów dało się usłyszeć polskich turystów. W końcu dotarłam na kamienistą plażę Lloret de mar. Była wąska, ale bardzo urodziwa a fale szalały niesamowicie tego wieczoru. Kiedy zdjęłam japonki poczułam dyskomfort pod stopami, ale brnęłam dalej by móc poczuć temperaturę morza. Woda była ciepła i przyjemna, ale wkrótce zerwał się wiatr, który przywiał wszystkie wspomnienia. Usiadłam na brzegu i wyjęłam pamiętnik, który nosiłam ze sobą od niedawna, a właściwie od czasu kiedy między mną a Piotrkiem przestało się układać.
10.08.2013r.
Czy kiedy to wszystko się skończy będę miała jeszcze do czego wracać?
Gdybym mogła zostać w Polsce to może pokonalibyśmy kryzys, a tak to z pewnością związał się z tamtą... Jestem nad morzem a klimat tego wieczoru wprawił mnie w melancholię (...)
Gdybym mogła zostać w Polsce to może pokonalibyśmy kryzys, a tak to z pewnością związał się z tamtą... Jestem nad morzem a klimat tego wieczoru wprawił mnie w melancholię (...)
W końcu zamknęłam dziennik i spojrzałam z paniką na zegarek. Wskazywał godzinę 21:30, ale nie to było powodem nagłej paniki. Niebo zrobiło się już całkiem czarne a ja nie pamiętałam drogi powrotnej. Zerwałam się na równe nogi i szybkim krokiem szłam przed siebie, ale żaden budynek ani sklep nie zdawał się być znajomy. Jedna uliczka, druga uliczka... Każda wyglądała niemal tak samo! Po piętnastu minutach błąkania się, stanęłam i oparłam się o mur. Nie miałam zielonego pojęcia co dalej robić... Nawet telefon do Anki nic by nie zmienił bo nie miała pojęcia gdzie mnie szukać. Nagle z pobliskiej uliczki ujrzałam samotnego mężczyznę i moje serce w jednej sekundzie przestało bić. W głowie miałam same złe scenariusze, ale strach sprawił, że nie mogłam się poruszyć. Ciemna w nocy postać zbliżyła się i powiedziała:
- Where are you from?
- From Poland...- odpowiedziałam nieśmiało. Chłopak roześmiał się i kontynuował rozmowę:
- Ja też. Co robisz sama o tak późnej porze?
- Może głupio to zabrzmi, ale zgubiłam się już pierwszego dnia pobytu. Mógłbyś odprowadzić mnie pod nocny klub "Hollywood"? Dalej znam już drogę. - zmuszona byłam zaufać nieznajomemu. Czy tego chciałam czy nie.
- Jasne. Chodź!
Niedługo potem staliśmy już pod kolorowym szyldem klubu. Droga okazała się nieskomplikowana, ale pod osłoną nocy każdy ma prawo do pomyłki.
- Dziękuję, gdybyś mi nie pomógł to spędziłabym tą noc pod mostem. - powiedziałam i wpatrywałam się w niego wnikliwie. Był młody, ale z drugiej strony dojrzały i przerastał mnie o głowę. W świetle latarni widziałam go doskonale i wydał mi się niesamowicie przystojny.
- Nie ma sprawy. Jesteś pewna, że dalej trafisz już sama?- zapytał troskliwie.
- Na pewno. - uścisnęłam jego rękę na pożegnanie i odwróciłam się w stronę hotelu, który mieścił się niespełna pięć minut drogi stąd. Gdy znikałam za zakrętem usłyszałam jego krzyk:
- Nie wiem nawet jak się nazywasz!
- Marta! - odkrzyknęłam.
- Ja jestem Igor. Myślisz, że jeszcze kiedyś się spotkamy?
- Wszystko jest możliwe!- zniknęłam mu z pola widzenia i truchtem pobiegłam do hotelu.
Ps: Wakacje się już skończyły, ale ja postanowiłam je przedłużyć swoim słonecznym opowiadaniem! Z racji tego, że rozpoczął się rok szkolny, rozdziały będą dodawane rzadziej, ale postaram się by były dłuższe. Mam nadzieję, że nowa opowieść się spodoba :) Jak zawsze motywem przewodnim jest młodzieńcza miłość, ale postaram się to jakoś wzbogacić. Zachęcam do czytania i komentowania!